MyMenu1

środa, 25 września 2013

Dwa lata do Pucharu Świata


Do najważniejszej rugbowej imprezy pozostały już tylko dwa lata. Przygotowania do Pucharu Świata, który odbędzie się w Anglii w 2015 roku, idą pełną parą. W ostatnim tygodniu miało miejsce wiele ciekawych akcji, które zorganizowano w celu promocji turnieju.

Doszło do przekazania piłek przez premierów Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. John Key ofiarował piłkę z podpisami zawodników zwycięskiej drużyny z 2011 roku. David Cameron zrewanżował się specjalnie zaprojektowanym Gilbertem z logo „dwa lata do Pucharu”.


Lawrence Dallaglio przeprowadził trening z grupą młodzieży podczas akcji „Posts in the Park”, czyli programu, który ma na celu propagowanie naszej dyscypliny. 

Po sukcesie Igrzysk Olimpijskich w Londynie oczekiwania dotyczące Pucharu Świata są bardzo wysokie. Jak na razie wszystko przebiega zgodnie z planem, a jedynym niepowodzeniem była strata Old Trafford. Warto zauważyć, że Anglicy kładą duży nacisk na rozwój rugby na poziomie amatorskim. Celem jest dotarcie do jak największej ilości osób, które na co dzień nie są związane z rugby i zainteresowanie ich, aby RWC stał się świętem całego narodu, podobnie jak miało to miejsce w przypadku ostatnich Igrzysk. Oprócz inwestycji w rozwój lokalnych klubów, rugby jest coraz bardziej widoczne na billboardach i w reklamach. Dużą popularnością cieszy się touch rugby (czyli bliski odpowiednik polskiej paryżanki). Z miesiąca na miesiąc coraz więcej ludzi ma szansę zetknąć się z jakąś odmianą rugby i zarazić pasją do owalnej piłki.



Dwa lata do turnieju to dobry czas, aby pomyśleć o tym, co zrobić aby wziąć udział w największym rugbowym święcie na świecie. Ci, którzy mieli możliwość znaleźć się na trybunach podczas poprzednich edycji, z pewnością zgodzą się, że atmosfera jest niezapomniana. Bilety trafią do sprzedaży na początku przyszłego roku. Najtańsze będą kosztować zaledwie siedem funtów. Dodatkowo można zgłosić się jako wolontariusz do pomocy przy organizacji turnieju. Pierwszym krokiem jest zarejestrowanie się w programie „Front Row”. Myślę, że Puchar w 2015 roku jest najlepszą szansą dla polskich miłośników rugby, aby obserwować zmagania nie tylko przed telewizorem, ale również bezpośrednio z trybun. Lot z Polski trwa zaledwie 2–3h, a ceny nie powinny stanowić dużej przeszkody. Wielu z nas ma znajomych lub rodzinę w Wielkiej Brytanii, co również może ułatwić sprawę. Wszystkich, którzy wahają się czy jechać, gorąco zachęcam! Pamiętajcie, że do Japonii będzie znacznie trudniej się wybrać. 

Poniżej przedstawiam garść statystyk, które pomogą uzmysłowić skalę przygotowań.
RWC potrzebuje 1400 piłek, 200 podstawek, 100 rowerków stacjonarnych, 200 worków do szarży, 20 opornic. Spodziewany jest przyjazd 920 zawodników i członków drużyn. Ponad 60 sędziów i członków komisji dyscyplinarnych, 2000 dziennikarzy i fotografów. 20 drużyn zajmie 740 pokojów w hotelach. Ekipom będzie towarzyszyć 1100 osób personelu. Przygotowanych zostanie 151 000 posiłków. Do obsługi turnieju potrzeba 11 km światłowodu i 42 km miedzianych kabli do przesyłu danych. RWC obejrzy przed telewizorami cztery miliardy osób w 207 krajach. Szacuje się, że Wielką Brytanię odwiedzi 400 000 fanów, a potencjalny wpływ do gospodarki wyniesie ok. dwóch miliardów funtów.

Jak widać impreza szykuje się okazale i grzechem byłoby nie wziąć w niej udziału. Do zobaczenia na stadionach!

wtorek, 17 września 2013

Etos rugbisty

Rugby coraz częściej pojawia się w różnego rodzaju mediach. Osobom związanym z rugby w Polsce zależy, aby naszą dyscyplinę propagować przy każdej możliwej okazji. Jak się okazuje można to robić również na konferencjach naukowych! Podczas konferencji „Media a wartości” zorganizowanej przez Koło Dziennikarskie Studentów Kolegium Licencjackiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Białej Podlaskiej wygłoszono referat pt. „Telewizja jako medium pośredniczące w propagowaniu etosu rugbisty”.

Zapraszamy do lektury!

Rugby wciąż nie jest w Polsce popularną dyscypliną sportu, choć stan ten z roku na rok się poprawia. Mimo to duża część społeczeństwa ma mgliste pojęcie o rugby i jego zasadach. Sport ten wielokrotnie myli się z futbolem amerykańskim, a są to dwie zupełnie różne dyscypliny. Utrwalony jest również wizerunek brutalnej gry dla agresywnych zawodników, którzy nie stronią od nieczystych zagrań i fauli. W związku z tym, osobom związanym w jakiś sposób z rugby w Polsce zależy, by ten mylny obraz zmienić.

W staraniach o zmianę postrzegania rugbistów bardzo pomocne okazało się wykorzystanie mediów, a zwłaszcza telewizji i Internetu. Wcześniej jedyną możliwością dotarcia do szerszego grona odbiorców były artykuły prasowe, ale ich zasięg był raczej lokalny. To właśnie media elektroniczne sprawiły, że wiedza na temat rugby zaczęła się poprawiać. Powstało wiele portali internetowych traktujących o polskiej lidze, ale także zagranicznych rozgrywkach. Strony te pozwalają poznać przepisy gry i historię sportu, a niemal każdy klub w Polsce ma swoją witrynę internetową, na której zamieszczane są najnowsze wiadomości o działalności klubu. Informacje o polskiej lidze, konkretnych meczach, składach i wydarzeniach stały się szybko i łatwo dostępne. Należy jednak zaznaczyć, że wspomniane portale są kierowane raczej do zawodników lub osób, które w jakiś sposób już zaznajomiły się z rugby i są świadomymi sympatykami.


Oczywistym okazało się, że aby rugby zyskiwało popularność wśród szerszego grona nieświadomych odbiorców potrzebne będzie medium, które taki szeroki dostęp umożliwi. Naturalnym wyborem była telewizja. Za sprawą prężnych działań osób związanych z rugby udało się dotrzeć do dziennikarzy Polsatu Sport, którzy zdołali przekonać swoich przełożonych o transmitowaniu na żywo finału Ekstraligi rugby na swojej antenie. 15 lutego 2008 roku podpisano umowę z Polsatem. Okazało się, że oglądalność pozytywnie zaskoczyła menagerów stacji i transmisje z finałów stały się stałym punktem w programie. Wykorzystując pozytywną koniunkturę, zaczęto transmitować na żywo również mecze polskiej reprezentacji rozgrywane w kraju. Spotkania kadry cieszyły się jeszcze większą popularnością wśród widzów. Z powodu wysokiej oglądalności Polsat Sport postanowił wykupić prawa także do Pucharu Świata w rugby i Pucharu 6 Narodów. Pod względem popularności (i oglądalności) Puchar Świata w rugby jest trzecią imprezą sportową na świecie (zaraz po piłkarskim mundialu i Igrzyskach Olimpijskich). Decyzje te również okazały się trafione dla włodarzy telewizji.

Jednakże sukces medialny to jedno, ale jak wykorzystać go do celów propagowania dyscypliny? Tutaj na pierwszy plan wychodzi praca komentatorów, na których spoczęło to odpowiedzialne zadanie. Musieli stać się ambasadorami rugby w Polsce i na przestrzeni lat wywiązują się z tej roli pozytywnie. Niniejszy artykuł ma na celu wyjaśnienie, na czym konkretnie polega ich pomoc i o jakich wartościach mówią komentatorzy. Aby móc ten temat przedstawić dokładniej należy jednak zacząć od zasygnalizowanego w tytule etosu rugbisty.

Według Słownika języka polskiego PWN, słowo etos oznacza ‘obyczaje, normy, wartości, wzory postępowania składające się na styl życia i charakter danej grupy ludzi, określające jej odrębność’ . W tej części artykułu przeanalizuję wartości, jakie składają się na etos rugbisty. W Polsce nie powstała jeszcze żadna publikacja na ten temat, w związku z czym podstawą do analizy będzie moje własne doświadczenie zawodnika od wielu lat grającego w rugby oraz analiza wypowiedzi komentatorów sportowych. 

Przede wszystkim szacunek

Najważniejszą wartością zawartą w etosie rugbisty z całą pewnością jest szacunek, który stanowi podstawę dla wielu norm zachowań. Przede wszystkim ważny jest szacunek dla kolegów z drużyny i trenera. Rugby to najbardziej zespołowa gra naszych czasów. W pojedynkę nie można nic w niej osiągnąć. Nawet najbardziej utalentowany gracz nie jest w stanie samodzielnie wygrać meczu. Potrzebny jest zespół ludzi dążących do wspólnego celu, a przede wszystkim gotowych poświęcić się dla drużyny. W trakcie meczu współpraca pomiędzy zawodnikami jest permanentna. Bez tego niemożliwe jest wykonanie jakiegokolwiek stałego fragmentu gry, czy stworzenie akcji ofensywnej. W akcjach defensywnych także trudno działać samemu, mało tego, złamanie przez pojedynczego gracza utworzonej przez całą drużynę linii obrony może spowodować przedarcie się przeciwnika i utratę punktów. Tylko sprawne działanie kolektywu jest skuteczną metodą obrony.


Ta zależność buduje bardzo silne więzi pomiędzy zawodnikami. Rugbiści szanują się za wspólny trud i za to, że mogą na siebie liczyć na boisku i poza nim. Za kolegę z drużyny trzeba umieć się poświęcić, czy to poprzez wzmożony wysiłek, czy poprzez naprawę jego błędu, czy ruszenie z pomocą gdy został sfaulowany. Każdy zawodnik wie, że drużyna jako całość, ale także każdy zawodnik osobno, jest gotów poświęcić się dla niego. W rugby zasada jeden za wszystkich i wszyscy za jednego ma bardzo wymierny charakter. 
Co ciekawe zawodnicy wcale nie muszą się lubić (co zdarza się bardzo rzadko), ale muszą się nawzajem szanować. Częściej zdarza się, że zawodnik niekoniecznie lubi trenera, ale nadal szanuje jego pozycję i autorytet. Zależność w odwrotnym kierunku wygląda tak samo. Trener nie musi lubić każdego gracza, ale musi szanować jego pracę i chęć dania z siebie wszystkiego dla drużyny.



Szanuj przeciwnika

Jednakże szacunek to nie tylko element scalający ze sobą członków jednej drużyny. Szanuje się również przeciwnika. Rugby to sport bardzo kontaktowy, przez co bywa także niebezpieczny. Właśnie dlatego szanuje się osoby, które go uprawiają. Pomocny we właściwym zrozumieniu owej zależności może być poniższy schemat:

– gram w rugby, 
– wiem ile wysiłku kosztuje przygotowanie się do gry w lidze, 
– wiem z jakimi niebezpieczeństwami się to wiąże,
wobec tego szanuję mojego przeciwnika bo: 
– przeszedł taką samą drogę jak ja; 
– jest sportowcem, który włożył wiele wysiłku żeby zagrać przeciwko mnie, 
– wiem, że on myśli tak samo.

Mimo że na meczu czasami dochodzi do ostrych starć, to po spotkaniu atmosfera jest tylko koleżeńska. Charakter tego podejścia świetnie oddaje bardzo popularna sentencja na temat rugby, która mówi, że jest to „chuligańska gra dla dżentelmenów”.


Szacunek dla przeciwnika to pierwszy element często prezentowany przez komentatorów sportowych. Wielokrotnie na meczach rugby widać przeciwników pomagających sobie wstać z ziemi. Po meczu rywale dziękują sobie za mecz, niezależnie od wyniku i stawki spotkania. Najpierw należy podziękować rywalowi za grę, a później można cieszyć się ze zwycięstwa lub opłakiwać porażkę. Komentatorzy zwracają uwagę widzów na te elementy mówiąc, że to rzecz normalna w rugby. Przemysław Iwańczyk dziennikarz Polsatu po meczu Polski z Ukrainą powiedział:

Wiecie państwo co jest najciekawszego i najpiękniejszego w tym wszystkim? Że oni tutaj lali się niczym w bokserskim ringu i nie szczędzili sobie razów, a teraz podają sobie dłonie, a później pójdą razem na piwo.

Komentujący wraz z nim Krzysztof Serafin (były zawodnik) dodał:

Niejednokrotnie zawodnicy grający po przeciwnych stronach grają wspólnie w tych samych klubach, często się widują, są kolegami poza boiskiem. Obraz meczu nie ma wpływu na to, co się później dzieje. Wszyscy są zawodnikami rugby, wszyscy mają do siebie ogromny szacunek (…).

Wielokrotnie pojawiają się nawiązania do wspomnianej już chuligańskiej gry dla dżentelmenów, czy do twardych graczy o gołębich sercach. Buduje to pozytywny obraz wśród widzów, którzy być może po raz pierwszy spotykają się z meczem rugby. Mogli oni mieć zupełnie inne mniemanie o rugbistach. Nasuwają się automatyczne skojarzenia z piłką nożną, gdzie tego typu zachowania są znacznie rzadsze.

Jako uzupełnienie warto dodać, że szacunek dla przeciwnika to także chęć niesienia mu pomocy. Czasami zdarza się, że rywal dozna poważnej kontuzji lub w wyniku kontaktu straci przytomność na boisku. Niejednokrotnie osobą znajdującą się wtedy najbliżej niego jest przeciwnik. Nierzadko w takich sytuacjach zawodnik drużyny przeciwnej rusza z pomocą dla poszkodowanego rywala. Przykłady takich zachowań można mnożyć. Jednym z nich może być zachowanie zawodnika reprezentacji Nowej Zelandii podczas meczu z Walią w ramach Pucharu Świata w 2003 roku, a więc w meczu na najwyższym poziomie i o wysoką stawkę. Walijczyk Colin Charvis otrzymał silną szarżę (zgodne z przepisami zagranie obronne) od nowozelandczyka Jerry’ego Collinsa i stracił przytomność. Akcja potoczyła się dalej, ale będący najbliżej poszkodowanego zawodnika Tana Umaga (kapitan zespołu All Blacks) natychmiast udzielił pomocy swojemu przeciwnikowi. Ułożył go w pozycji bocznej ustalonej i wyciągnął ochraniacz na zęby z jego ust, aby zapobiec groźbie zakrztuszenia się. Umaga opuścił swojego rywala dopiero gdy na boisko wbiegły służby medyczne. Za swoją postawę został wyróżniony międzynarodową nagrodą fair play oraz medalem Pierre’a Coubertina. Po meczu nie zabrakło komentarzy samych zawodników :

Colin Charvis: Kiedy leżałem po otrzymaniu szarży Tana zachował się wspaniale. Byłem nieprzytomny, więc ułożył mnie w bezpiecznej pozycji i wyjął szczękę abym jej nie połknął.

Martyn Williams (kapitan Walii): To pokazuje, że są w życiu ważniejsze sprawy niż wyłącznie gra. Mogą przytrafić się gorsze rzeczy niż porażka w meczu. Ciągle masz szansę wstać rano i żyć dalej. To co zrobił Tana było wspaniałe.

Przykład ten potwierdza, że nawet w meczach o najwyższe stawki zawodnicy nie pozostawiają rywala bez pomocy. Trzeba również dodać, że gdy zawodnik doznaje kontuzji i leży na boisku gra nie jest przerywana (chyba, że dojdzie do błędu lub przewinienia – wtedy sędzia przerywa grę zgodnie z zasadami i może zatrzymać zegar). W czasie gry na boisko mogą wbiec masażyści i służby medyczne. Jeśli gra nie zostanie przerwana z innego powodu obok opatrujących lekarzy wciąż może toczyć się akcja!

Szanuj sędziego

Nawiązując jeszcze do szacunku oraz porównań z piłką nożną niezwykle ważnym elementem jest szacunek do sędziego. Różnica w zachowaniu zawodników wobec arbitrów na meczach rugby a piłki nożnej jest bardzo jaskrawa. W piłce normą jest dyskusja z sędzią, krzyczenie na niego, a nawet popychanie go. Nie wspominając o teatralnych gestach piłkarzy niezadowolonych z decyzji arbitra. W rugby tego typu zachowania są natychmiast karane rzutami karnymi lub kartkami. Jeśli zawodnik ubliży sędziemu może spodziewać się żółtej kartki (co w rugby skutkuje wykluczeniem na 10 minut z gry), a gdy to nie pomoże nawet czerwoną (obowiązek opuszczenia boiska i dyskwalifikacja na co najmniej jeden mecz). Za dyskusję z sędzią drużyna karana jest rzutem karnym, czyli stratą piłki i 10 metrów pola, zatem jest to zupełnie nieopłacalne dla własnej drużyny. Gracze, którzy mają problem z poskromieniem swoich gwałtownych reakcji i komentarzy są bardzo szybko dyscyplinowani wspomnianymi wyżej środkami. Nawet największy „krzykacz” musi zamilknąć, by nie przysparzać swojej drużynie strat. To skuteczne narzędzie do walki z nerwowością niektórych zawodników.


W rugby z decyzją sędziego się nie dyskutuje (prawo do rozmowy z arbitrem ma tylko kapitan drużyny, który jako jedyny może zwrócić uwagę na konkretne sytuacje). Dla rugbistów niepojęte jest naruszenie nietykalności sędziego w stopniu, w jakim odbywa się to w piłce nożnej. Pewien znany zagraniczny sędzia międzynarodowy – Nigel Owens – uciął dyskusję jednego z niezadowolonych zawodników krótkim zdaniem: „To nie jest piłka nożna!” . Komentatorzy sportowi często zwracają uwagę widzów na ten aspekt rugby. Stawiają tego typu zachowania za wzór. Prezentowanie opozycji pomiędzy rugby a piłką nożną to bardzo częsty zabieg stosowany przez komentatorów w trakcie transmisji. Za każdym razem to rugby i rugbiści stawiani są za wzór. 

Nie zachowuj się jak piłkarz


Kontynuując wątek porównań rugbistów do piłkarzy nożnych trzeba zaznaczyć, że zachowania z boisk piłkarskich są piętnowane w rugby. Powiedzenie komuś, że zachowuje się jak piłkarz jest nacechowane bardzo negatywnie i stanowi wyraźny sygnał, że ktoś zapomniał o wartościach panujących w rugby.

Piłka nożna jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin sportowych na świecie. Niestety obecne w niej ogromne przefinansowanie doprowadziło do zepsucia dyscypliny pod względem moralnym. Piłka nożna w Polsce kojarzy się z handlem meczami, przekupstwem sędziów, arogancją i zarozumiałością władz, a także niezbyt wysokim poziomem sportowym zawodników. Za granicą bywa podobnie, ale przynajmniej poziom sportowy jest znacznie wyższy. W związku z tym komentatorzy starają się za pomocą jaskrawych porównań działać na rzecz propagowania rugby.

W marcu 2013 r. komentatorzy świetnie wykorzystali dwumecz Polski z Ukrainą. Pierwszy mecz był rozgrywany w piłkę nożną (22 marca), a po tygodniu odbył się mecz rugbistów (30 marca). Oba spotkania miały duże znaczenie – piłkarze grali mecz grupowy o awans na mistrzostwa świata, zaś rugbiści o awans do Pucharu Świata. Piłkarze w słabym stylu przegrali 1:3, natomiast rugbiści po bardzo zaciętym spotkaniu zwyciężyli 13:12. Przebieg meczu rugbistów był niezwykle dramatyczny. Grano w trudnych warunkach atmosferycznych. Walczono o każdy metr boiska. W pewnym momencie doszło do bójki pomiędzy zawodnikami, a za kilka minut sytuacja się powtórzyła. Mimo że bijatyki to bardzo rzadki widok na dzisiejszych meczach rugby, to sporadycznie zdarzają się na całym świecie. Po zwycięstwie rugbistów komentatorzy postanowili wykorzystać sytuację do propagowania pozytywnych zachowań nawet po meczu z bójką. Redaktor Przemysław Iwańczyk z Polsatu komentujący to spotkanie stwierdził: 

Tak się gra dla barw narodowych, tak gra się dla orzełka. Uczcie się panowie piłkarze, bo naprawdę warto grać do końca, nawet po tak nieprzyjemnych ciosach, jakie padły na początku ze strony rywala, nawet przy zagraniach nie fair ze strony przeciwnika nie należy się poddawać. 
(…) Niech to będzie najlepszą puentą naszego dzisiejszego widowiska, które nie było piękne, ale zakończyło się wspaniałym sukcesem naszej reprezentacji.

Po końcowym gwizdku arbitra wielu zawodników było skrajnie zmęczonych, zakrwawionych i poobijanych. Jeden z naszych zawodników rozpłakał się ze wzruszenia. Redaktor Iwańczyk skomentował to następująco: „Płacze się w sporcie nie tylko po przegranych meczach, można także uronić łzę po spotkaniach wygranych”.

Niewątpliwie mecz ten przeszedł do historii polskiego rugby, ale dzięki pracy komentatorów miał również swój wydźwięk w ogólnej świadomości społecznej. Na popularnych portalach informacyjnych pojawiły się artykuły o cennym i bardzo trudnym zwycięstwie polskich rugbistów. Każdy redaktor zawarł w swoim artykule choć jedno zdanie porównujące mecz rugbistów z meczem piłkarzy. Oczywiście owo porównanie zawsze wypadało na korzyść rugbistów. Nawet w telewizyjnym programie piłkarskim, gdzie podsumowuje się ligowe spotkania, jeden z dziennikarzy wykorzystał fragment meczu rugbistów, aby pokazać swoim współrozmówcom jak należy walczyć o zwycięstwo.

Redaktor sportowy podpisujący się jako „JJarecki” napisał felieton pt. „Obrazki sportowe. Kochajmy rugby!” , w którym przyznał się, że nie ma pojęcia o rugby i mecz obejrzał przez przypadek. Jak sam pisze:

Owszem, znam podstawowe zasady. Nie wolno podawać rękoma piłki do przodu, odwrotnie niż kopać. Punkty zdobywa się poprzez przyłożenie „jaja” za linią końcową, a strzelając karniaka trzeba przekopnąć piłkę pomiędzy sięgającymi nieba słupkami. Ponoć tyle wystarczy na początek.

Jednakże po obejrzeniu starć z Ukraińcami, gdzie doszło do wymiany ciosów uznał, że jest świadkiem czegoś, czego jeszcze nie oglądał. Okazało się, że jest w Polsce drużyna, o której wie bardzo niewiele, a po której już na pierwszy rzut oka widać, że jest zdeterminowana walczyć o zwycięstwo Polski do upadłego:

Kamera pokazuje reprezentanta Polski. Z łuku brwiowego sączy się krew. Przyklęka za linią i przykłada sobie do twarzy garść śniegu. Ukraina kontratakuje. Zawzięty Kozak mknie z „jajem” przytulonym do szerokiej piersi, starając się obiec naszych. Ile trzeba odwagi, gdy szarżuje na człowieka dwóch, na oko, studwudziestokilogramowych facetów! Powalony, stratowany, przygnieciony do ziemi. Młyn dla Ukrainy.

(…) Mimo nacisku naszych reprezentantów wynik się nie zmienia, ale patrząc na walczących mężczyzn, widać od razu, że brak jakiejkolwiek analogii pomiędzy niedawnym starciem reprezentacji piłkarskiej z Ukrainą. Choć z każdą upływającą minutą mniej wierzę w korzystny wynik, nie mogę oderwać wzroku od tych heroicznych zmagań.
Ukraińcy prowokują. Zaczynają się starcia pomiędzy graczami, które przeradzają się w pierwszą, dosłownie, krwawą bijatykę.
(…) Na boisku gęsto od emocji. Młyn w pobliżu ukraińskiej bramki. Nasi wręcz unoszą w powietrze, dotychczas niepokonaną formację rywali, zdobywając kilkanaście metrów. Jeszcze dwukrotnie Ukraińcy mają swoje szanse w kontratakach, ale natykają się na tak zdeterminowanych obrońców, że graniczy z cudem brak jakichkolwiek kontuzji, że o ranach szarpanych nie wspomnę.

Dziennikarz był zbudowany postawą rugbistów. Zmotywowało go to do napisania artykułu, w którym podziękował zawodnikom za to, że mógł być świadkiem tak twardej sportowej walki. Duża w tym zasługa komentatorów, którzy nakierowali tok myślenia wielu kibiców na podobne tory. Poniżej podsumowanie sporządzone prze redaktora JJarecki:

Wygrali, ponieważ walczyli do końca z niebywałą determinacją i zapałem. Wygrali, ponieważ włożyli w grę wszystko, co mieli do dyspozycji. Wygrali z lepiej dysponowanym tego dnia przeciwnikiem.
(…) Ktoś może skomentować, że opisałem horror. Bójki, krew, przemoc… niby tak, ale rugby, wbrew pozorom nie jest sportem kontuzjogennym. Piłka nożna, o dziwo, wyprzedza tutaj rugby o trzy długości.
Wiem, polskie rugby to druga liga. Mamy kilkanaście ośrodków, gdzie jest uprawiane, co stawia je na sportowej mapie Polski obok hokeja na trawie. To dziwne, ponieważ jest to relatywnie tani sport. Zasadniczo można biegać z „jajem” wszędzie tam, gdzie jest boisko piłkarskie. Na dodatek, wbrew pozorom jest to sport dla każdego amatora. W drużynie jest miejsce dla szczupłych biegaczy, szczerych osiłków, na poziomie amatorskim, po prostu dla ludzi z „masą”.
Tu nie da się „gwiazdorzyć”. Przejść obok meczu, padać z krzykiem, gdy zawieje wiatr. Może dlatego rugby nie budzi zainteresowania naszych mediów czy władz sportowych. Zarabia się na kreacji graczy, a nie na ich codziennym sprawdzianie. A może dlatego, że uczy bezpośredniej walki? Męskiej walki. Nie wiem.
Dzisiaj, na koniec, przepraszając za niewiedzę. Dziękuję wszystkim reprezentantom Polski w rugby za emocje, jakich od dawna nie zaznałem oglądając zawody sportowe. Za dawkę adrenaliny dostarczoną w Wielką Sobotę. Brawo! Brawo Panowie!

Nie udawaj

Komentatorzy meczów rugby często zwracają uwagę na to, że rugbiści niczego nie udają na boisku. Jeśli zawodnik nie może podnieść się z murawy to faktycznie cierpi i nie udaje kontuzji czy bólu. Tego typu widoki znane są z boisk piłkarskich, gdzie gra aktorska jest ćwiczonym elementem. Piłkarze wymuszając faul mogą zyskać przewagę taktyczną, uzyskać rzut wolny z dogodnej pozycji, uzyskać rzut karny czy doprowadzić do wykluczenia rywala z meczu za kartki. W rugby są to zachowania niezwykle rzadkie, a jeśli się zdarzają są natychmiast piętnowane. Jest ogólnie przyjęte, że rugbiście nie przystoi udawać na boisku. Komentatorzy sportowi, którzy często stosują obrazowe porównania lubią posługiwać się kolejnym sloganem związanym z rugby: „Piłkarz udaje, że go coś boli, a rugbista udaje, że nic go nie boli”. Faktycznie, gdy rugbista schodzi z boiska z powodu urazu to z całą pewnością nie udaje, że coś mu się stało.



Komentatorzy zagraniczni

W krajach, gdzie rugby ma długie i bogate tradycje komentatorzy nie muszą być ambasadorami tego sportu. Świadomość społeczeństwa jest wystarczająco duża, aby móc skupić się na samym aspekcie sportowym meczu. Wszelkiego rodzaju zachowania nawiązujące do opisanego wyżej etosu są traktowane jako coś zupełnie naturalnego i normalnego. Podejście zagranicznych komentatorów jest więc mniej patetyczne i emocjonalne niż w przypadku polskich dziennikarzy. Wartości jakie niesie ze sobą rugby są powszechnie znane i media nie muszą tak często do nich nawiązywać.

Przytoczyłem najważniejsze wartości składające się na etos rugbisty. Polscy komentatorzy sportowi ze względu na znajomość z rugbistami (niektórzy z nich są byłymi zawodnikami) starają się przekazywać jak najwięcej informacji o tym, jacy są rugbiści. Budują w ten sposób pozytywny obraz dyscypliny. Dzięki ich pracy możliwa jest zmiana nastawienia do rugby w Polsce i pozyskiwanie nowych sympatyków i kibiców, którzy za sprawą prezentowania wartości obowiązujących w rugby stają się świadomymi odbiorcami meczu.

Z punktu widzenia rugbistów jest to niezwykle cenna pomoc. Media są obecnie bardzo ważną siłą oddziałująca na społeczeństwo. Za ich sprawą w przyszłości rugby może stać się sportem równie popularnym jak piłka ręczna czy siatkówka. Co ciekawe pozytywny obraz kreowany przez komentatorów meczów rugby nie jest przesadzony. Rugby jest dyscypliną sportu, która może zrobić wiele dobrego w społeczeństwie. Bardzo wielu ludzi zawdzięcza mu „uratowanie życia”. Rugby okazało się dla niektórych szkołą charakteru i nauczyło radzić sobie ze słabościami i problemami, częstokroć pomagając zejść z niewłaściwej drogi życiowej.

Komentatorzy bardzo często porównują rugbistów do twardych ludzi, patriotów o honorowych zasadach. W trakcie grania hymnu narodowego przed meczem reprezentacji bardzo wielu zawodników nie kryje wzruszenia i płacze rzewnymi łzami. Rzadko widzimy takie obrazki na innych arenach sportowych. Spotykamy się z nimi głównie podczas dekoracji medalowych na Igrzyskach Olimpijskich.

Na zakończenie warto wspomnieć o jeszcze jednym wykorzystaniu etosu rugby, tym razem do walki politycznej i to z bardzo pozytywnym skutkiem. Chodzi o zniesienie apartheidu w RPA. Nelson Mandela wykorzystał reprezentację rugbistów jako narzędzie do zwalczania rasizmu w swoim kraju. Dzięki drużynie Springboks, która w 1995 roku zdobyła na własnej ziemi Puchar Świata udało się zjednoczyć naród i pokonać bardzo silne i głęboko zakorzenione uprzedzenia rasowe. Historię tego wydarzenia opisano w książce Johna Carlinga pt. Playing the Enemy: Nelson Mandela and the Game That Made a Nation (sierpień 2008) oraz filmie Invictus wyreżyserowanym przez Clinta Eastwooda powstałym na kanwie tejże książki. Jak widać rugby może stanowić ostoję wielu pozytywnych cech, a nawet być orężem w walce z rasizmem i być pomocnym narzędziem przy jednoczeniu całych narodów. Warto aby media chętniej sięgały po tę dyscyplinę nie tylko ze względu na jej widowiskowość i walory sportowe, ale także ze względu na pozytywne cechy jakie ze sobą niesie.

Telewizja stanowi niezwykle skuteczne medium pośredniczące w popularyzowaniu rugby i wartości jakimi kierują się rugbiści. Komentatorzy relacjonujący mecze rugby na polskiej antenie mają wobec tego bardzo odpowiedzialne zadanie i wywiązują się z niego znakomicie. 

Autorem tekstu jest Alcatraz, dziękuję za udostępnienie go czytelnikom bloga.

poniedziałek, 16 września 2013

Współpraca z RugbyPolska.pl

Mam przyjemność poinformować, że blog Rocky pisze o rugby nawiązał współpracę z największym i najlepszym polskim, rugbowym portalem RugbyPolska.pl. Będę zajmował się głównie angielskim rugby i w miarę możliwości postaram się jak najlepiej przybliżyć czytelnikom tę tematykę. Myślę, że moi angielskojęzyczni odbiorcy również skorzystają na współpracy. Na blogu będą się częściej pojawiać informacje dotyczące krajów znajdujących się poza pierwszą dwudziestką rankingu IRB, w tym oczywiście także Polski.

piątek, 13 września 2013

Inauguracja Greene King IPA Championship!


Angielskie klubowe rugby znane jest przede wszystkim dzięki znakomitej lidze Aviva Premiership. Warto jednak zwrócić uwagę również na drugą z profesjonalnych lig – RFU Championship – od obecnego sezonu znanej pod nazwą Greene King IPA Championship. Liga została założona w 1987 roku i znajduje się o poziom niżej od Aviva Premiership. W sobotę (14.09.2013) pierwsza kolejka spotkań!

Poziom i prestiż Championship podnosi się z roku na rok. Kluby podchodzą do rywalizacji bardzo profesjonalnie, przyciągając coraz lepszych zawodników i trenerów oraz zdobywając zainteresowanie coraz większej liczby kibiców. Nowy sezon rozpoczyna się od trzech podwójnych meczów „Double Header”: Ealing Trailfinders – London Scottish, London Welsh – Bedford Blues, oba spotkania na Allianz Park (stadion Saracenów); Moseley – Rotherham Titans, Nottingham Rugby – Leeds Carnegie, oba mecze na Castle Park; Plymouth Albion – Jersey RFC, Cornish Pirates – Bristol Rugby, oba mecze na Sandy Park (stadion Exeter Chiefs). Poniżej przedstawiam krótką charakterystykę zespołów walczących o awans do elity.




Bedford Blues
Klub powstał w 1886 roku. Ostatni sezon zakończył na trzeciej pozycji. Od 2006 roku Bedford współpracuje z Leicester Tigers, pozwalając młodym, obiecującym zawodnikom nabrać doświadczenia w lidze. Trener Mark Rayer znany jest z wyłapywania talentów i pomocy w rozwoju ich kariery. Graczem, na którego warto zwrócić uwagę jest środkowy ataku Mak Atkinson, zdobywca hat-tricku przyłożeń w przedsezonowym sparingu z Northampton Saints.




Bristol
Klub zakończył poprzedni sezon na piątej pozycji, ale obecnie jest jednym z głównych faworytów do wygrania ligi. Znakomity trener Andy Robinson, który prowadził m.in. Bath, Edinburgh oraz reprezentacje Anglii i Szkocji nie ukrywa, że celem klubu w jego 125. sezonie jest powrót do elity. Największym osiągnięciem Bristol było zajęcie trzeciego miejsca w Premiership w sezonie 2006/2007. Kluczowym zawodnikiem będzie zapewne walijski łącznik ataku Nicky Robinson, który ma na koncie występy w reprezentacji.



Cornish Pirates
Piraci to zespół środka tabeli. Klub był dosyć aktywny na rynku transferowym, ale nowi gracze są w większości mało znani. Warto zwrócić uwagę na kapitana grającego w trzeciej linii – Aaron Carpenter znany jest kibicom ze znakomitych występów w reprezentacji Kanady. Jego doświadczenie i charakter lidera mogą okazać się nieocenione dla zespołu.




Ealing Trailfinders
Beniaminek, który pewnie awansował z przewagą 20 punktów w tabeli stanie przed trudnym zadaniem utrzymania się w gronie drużyn Championship. Klub wzmocnił skład 17 nowymi zawodnikami, wśród nich są gracze występujący wcześniej w Harlequins i London Wasps. Kluczową postacią wydaje się być dynamiczny rwacz Ed Siggery, który był w akademiach Scarlets i London Irish.


Jersey
Wyspiarze zakończyli poprzedni sezon na jedenastej pozycji, przegrywając sześć pierwszych spotkań i z pewnością będą chcieli wypaść lepiej niż poprzednio. Kilku ważnych zawodników jest obecnie kontuzjowanych, ale wkrótce powinni dołączyć do drużyny. Istotną postacią bez wątpienia jest łącznik ataku Niall O’Connor, który ostatnie pięć sezonów spędził w Ulster.


Leeds Carnegie
Klub zdołał utrzymać większość zawodników z poprzedniego sezonu. Tradycją była emigracja najlepszych graczy do drużyn Premiership. Ciekawą postacią jest trener James Lowes, który do tej pory zajmował się szkoleniem w rugby trzynastoosobowym. Jeśli będzie potrafił przełożyć doświadczenie na grunt „piętnastek” to Leeds może być w tym sezonie mocnym przeciwnikiem.


London Scottish
Forma w poprzednim sezonie była nierówna. Klub zagrał kilka dobrych spotkań, zwłaszcza przeciwko Newcastle i Bedford, ale problemem była skuteczna obrona. Drużyna straciła aż 610 punktów – najwięcej w lidze. Przygotowania do nowego sezonu odbyły się w Hong Kongu. Czy okaże się to skutecznym zagraniem? Przekonamy się już wkrótce.





London Welsh
Klub nie zagościł długo w Premiership. Rywale okazali się za mocni, a kara ujemnych punktów dodatkowo podcięła skrzydła. Powrót do Championship nie będzie łatwy. Najlepsi gracze wykorzystali szansę, jaką stworzyła im gra wśród elity i podpisali kontrakty z klubami Premiership. Ponowne zwycięstwo w lidze będzie trudnym zadaniem.





Moseley
Drużyna Moseley nie może poszczycić się imponującą historią w Championship. Wszystkie sezony zakończyła na miejscach w dole tabeli, nigdy nie zajmując wyższej lokaty niż 10 pozycja. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja zmieniła się w tym roku. Najciekawszą postacią w składzie jest 20-letni syn Andy’ego Robinsona – Olly, któremu wróżona jest przyszłość na poziomie reprezentacji. Jak na razie młody zawodnik ma na koncie występy w składzie Anglii do lat 18.



Nottingham
Klub miał udany poprzedni sezon. Zakończył go na drugiej pozycji. Tym razem o sukces będzie dużo trudniej. Problemy finansowe zmusiły Nottingham do radykalnego okrojenia składu. Zespół dysponuje zaledwie 23 zawodnikami. Trudno będzie więc poważnie myśleć o zajęciu wysokiego miejsca w tabeli.





Plymouth Albion
Klub jest w okresie przejściowym. Finansowo nie jest jeszcze w stanie współzawodniczyć z najlepszymi, ale jak twierdzą jego działacze sytuacja stale się poprawia. Ciekawostką jest fakt, że zespół ma grającego trenera – James Shanahan radził sobie bardzo dobrze w niższych ligach i zamierza kontynuować swoją przygodę trenera-zawodnika także w Championship. To rzadkość na tak wysokim poziomie. Powodzenia!


Rotherham Titans
Zespół ma duże ambicje. Zapowiedział walkę o górną część tabeli i atrakcyjny styl gry. Drużyna jest prowadzona przez najmłodszego trenera w Championship, trzydziestoletniego Lee Blacketta. Skład wygląda solidnie i na pewno ma szanse na finisz w środkowej części tabeli (w ostatnim sezonie zajął 7. miejsce). O włączenie się w walkę o awans będzie jednak ciężko.




wtorek, 10 września 2013

Koniec Heineken Cup!

Rokowania dotyczące przyszłości Heineken Cup, które były prowadzone przez ostatnie miesiące, zostały przerwane. Angielskie kluby wydały oficjalne oświadczenie, w którym informują, że negocjacje zakończyły się fiaskiem i tym samym wycofują się z turnieju. Najprawdopodobniej podobne oświadczenie wkrótce padnie również ze strony francuskiej.

Anglia i Francja zapowiedziały stworzenie nowego, alternatywnego i jak twierdzą lepszego turnieju. Co było powodem tak drastycznej decyzji, która ostatecznie oznacza koniec najbardziej prestiżowego i ekscytującego klubowego turnieju na świecie? 

Oficjalne stanowisko angielsko-francuskie opiera się o nieuczciwy wg nich system awansu. Oba kraje twierdzą, że zespoły RaboPro12 były w uprzywilejowanej sytuacji. Dotychczasowe kryteria gwarantowały szkockim i włoskim klubom awans do Heineken Cup niezależne od tego jaką pozycję zajmowały w lidze. Dodatkowo 3 z 4 walijskich i irlandzkich zespołów mogło być pewnych udziału w turnieju. Angielsko-francuski pakt żądał zmniejszenia ilości drużyn z 24 do 20 i oparciu systemu kwalifikacji o pozycję w tabeli.

Sprawa ma jednak drugie dno. Angielskie kluby podpisując umowę opiewającą na rekordową sumę 152 milionów funtów z nowym operatorem telewizyjnym BT Sport, zagwarantowały nie tylko prawa do transmisji Aviva Premiership, ale również do meczów europejskich. Prawa do transmisji Heineken Cup i Amlin Challenge Cup znajdują się jednak w rękach organizatora turniejów, czyli European Rugby Cup ltd., który ma podpisaną długoterminową umowę ze Sky Sports.

Wygląda więc na to, że prawdziwym powodem rozłamu nie był wcale system kwalifikacji, a spór o pieniądze i to bardzo duże. Anglia i Francja zadziałały z pozycji siły, stawiając wszystkie inne kraje w trudnej sytuacji. Czy zdecydują się one dołączyć do nowego turnieju na warunkach jakie zaoferują „rebelianci”, czy będą próbowały ratować Heineken Cup zmieniając jego strukturę (np. przez dołączenie klubów ze słabszych krajów)?

Decyzje zapadną już wkrótce, jedno jest jednak pewne – zysk wziął górę nad rugbowymi tradycjami. Być może nowy turniej rzeczywiście okaże się lepszy niż Heineken Cup, ale sposób w jaki doszło do zakończenia pewnego etapu w historii europejskiego rugby pozostawia spory niesmak. Chociaż zdaję sobie sprawę z faktu, że odkąd rugby stało się profesjonalnym sportem, głównym celem klubów jest generowanie profitu, to zawsze jest mi przykro, że duch naszego sportu coraz częściej ustępuje miejsca finansowym kalkulacjom.

poniedziałek, 9 września 2013

The Rugby Championship – runda 3


Po trzeciej rundzie Rugby Championship dwie ekipy pozostają niepokonane. Nowa Zelandia zwyciężyła Argentynę 28:13. Mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych i w grę obu drużyn wdarło się sporo błędów. Słowa uznania za ambitną postawę należą się Argentyńczykom. All Blacks, jak na swoje standardy, zagrali nieco poniżej możliwości. Niewystarczająco dostosowali taktykę do pogody, co sprawiło, że wiele ich akcji kończyło się przez niedokładne operowanie piłką. Kolejny raz znakomicie zagrał Kieran Read, jednak kibiców zmartwi fakt, że Richie McCaw doznał kontuzji kolana i nie wystąpi za tydzień.


Reprezentacja RPA wygrała na wyjeździe z Australią 12:38 i po trzech kolejkach zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Młynarze Springboków zdecydowanie zdominowali rywali, co pozwoliło na budowanie skutecznych ataków. Ostatecznie rugbiści RPA zdobyli aż cztery przyłożenia, ani razu nie pozwalając przeciwnikom przedrzeć się na własne pole punktowe.


Najbliższa sobota (14.09.13) zapowiada się niezwykle ciekawie. Nowa Zelandia podejmuje RPA w meczu, który może zadecydować o zwycięstwie w turnieju. W drugim spotkaniu Australia i Argentyna będą szukać pierwszego zwycięstwa. Kto jest waszym faworytem?

środa, 4 września 2013

Aviva Premiership 2013/2014 - przewidywania przed rozpoczęciem sezonu


W piątek (06.09.2013) startuje Aviva Premiership! Nadchodzący sezon zapowiada się niezwykle ciekawie. Angielska liga z roku na rok staje się coraz bardziej wyrównana, a mecze są bardzo ekscytujące. Statystycznie spotkania kończą się różnicą zaledwie 11 punktów, co stanowi jeden z najniższych marginesów zwycięstw w światowym rugby. W tym roku kibice będą mieli okazję do bardzo dokładnego śledzenia zmagań. Kontrakt podpisany z nową telewizją BT Sport gwarantuje transmisje 69 meczów na żywo! Drugą dobrą wiadomością jest fakt, że na każdym ze 135 meczów obecny będzie TMO, czyli sędzia mający dostęp do materiału filmowego i podejmujący decyzję w spornych przypadkach, zwłaszcza podczas próby zdobycia przyłożenia. 

Podobnie jak w poprzednim sezonie, postaram się przedstawić moje przewidywania, co do ostatecznego wyglądu tabeli po zakończeniu rundy zasadniczej. Przyznam, że tym razem miałem zdecydowanie więcej wątpliwości niż w poprzednich latach. O tym jak celne są moje przewidywania przekonamy się za kilka miesięcy :) Pod nazwą klubu podaję prognozowaną pozycję, a w nawiasie miejsce, jakie zespół zajął w sezonie 2012/2013.


Northampton Saints
1 (4)

W ubiegłym sezonie zespół z Northampton dotarł do finału, gdzie musiał uznać wyższość Leicester Tigers. Kapitan Dylan Hartley został ukarany czerwoną kartką, co przekreśliło jego szanse na udział w wyjeździe British and Irish Lions do Australii oraz skutecznie zniweczyło szanse na zwycięstwo w finale. Mimo tego, zarówno zawodnik, jak i cały zespół, wyciągnęli cenne doświadczenie z zaistniałej sytuacji. Święci wzmocnili skład niezwykle utalentowanymi graczami. Zwerbowali znakomitego filara Alexa Corbisiero oraz jedną z największych gwiazd walijskiego rugby Goerge’a Northa. Grą ataku dowodził będzie reprezentant Samoa Kahn Fotuali'i. Jeśli nowi gracze wystarczająco szybko dopasują się do drużyny, to wg mnie Northampton będzie w stanie wygrać z każdym rywalem i może walczyć o najwyższe laury. Wyzwaniem może być okres, gdy trzeba będzie radzić sobie bez graczy powołanych do reprezentacji.


Saracens 
2 (1)

Saraceni to bez wątpienia jeden z faworytów do tytułu. Klub jest w stanie wystawić 22-osobowy skład złożony wyłącznie z zawodników reprezentacji narodowych. Ambicje są bardzo wysokie, a zeszłoroczna porażka w półfinale zapewne tylko podsyci apetyty. W ostatnich latach klub wiele zainwestował w budowę marki i promocję. Mecze rozgrywane były m.in. na Wembley. Obecnie Saraceni – jako jedyni w Anglii – dysponują nowoczesną sztuczną murawą w Allianz Park. Do bardzo mocnego składu dołączyło kilku nowych graczy. Na szczególną uwagę zasługują filar James Johnston oraz trzecioliniowiec Billy Vunipola. Saraceni będą bardzo niebezpiecznym rywalem, a ich cel to tryumf zarówno w lidze, jak i w Heineken Cup.


Leicester Tigers 
3 (2)

Leicester to jeden z najlepszych, najbardziej utytułowanych i rozpoznawalnych angielskich klubów. Od lat gra na bardzo dobrym poziomie i co roku mierzy w najwyższe laury. Zespół ma mentalność zwycięzców i bardzo duże doświadczenie. W tym sezonie staje przed trudnym zadaniem obrony mistrzowskiej korony. Mimo że kilku dobrych zawodników opuściło szeregi Tygrysów, m.in. Martin Castrogiovani i George Ford, to skład nadal jest niebywale mocny. Wśród nowych graczy, którzy dołączyli do zespołu warto wyróżnić Gonzalo Camacho oraz Ryana Lamba. Podobnie jak Saraceni, Leicester ma do dyspozycji mnóstwo zawodników międzynarodowego kalibru, wśród nich aż sześciu reprezentantów British and Irish Lions. Jedynym zmartwieniem mogą być kontuzje, kapitan Toby Flood pewnie nie zagra w inauguracyjnym spotkaniu Premiership, oraz okres gdy większość graczy będzie powołana do gry w reprezentacjach. Moim zdaniem Leicester Tigers ponownie zobaczymy w finale, chociaż być może nie będą na szczycie tabeli po rundzie zasadniczej.


Gloucester 
4 (5)

Jeśli ktokolwiek może zmienić wygląd pierwszej czwórki to tylko Gloucester. Zespół posiada bardzo dobry zbalansowany skład, w którym jest wiele talentów zarówno w formacji młyna, jak i ataku. Gloucester prezentował bardzo widowiskową i skuteczną grę w poprzednim sezonie. Gracze tacy jak Matt Kvesic, Freddie Burns czy Billy Twelvetrees mogą wkrótce na stałe zagościć w reprezentacji Anglii, aby tak się stało muszą jednak pokazać, co potrafią grając w strojach w wiśniowo-białe pasy. Uważam, że Gloucester będzie w tym sezonie dużym zagrożeniem i ma szanse zakwalifikować się do fazy play-off.


Harlequins
5 (3)

Ostatnich kilka sezonów było bardzo udanych dla Harlequins. Skład pozostał mniej więcej taki sam, nie doszło do spektakularnych transferów. Klub polega na zawodnikach, których sam „wyprodukował” i mimo, że całym sercem popieram takie podejście, to obawiam się, że w niektórych meczach może zabraknąć „gwiazdy”, która przechyliłaby szalę zwycięstwa na stronę Quins. Zespół pozostanie jednak w ścisłej czołówce, chociaż być może w tym sezonie będzie miał problemy z kwalifikacją do play-off.





Bath 
6 (7)

Bath to zespół, który może sprawić niejedną niespodziankę. Mimo że wytypowałem go dopiero na szóstej pozycji, to celem klubu z pewnością będzie awans do fazy play-off. Wielu znakomitych zawodników dołączyło do drużyny, m.in. David Sisi, Gavin Henson i George Ford, który otrzymał nagrodę IRB dla najbardziej utalentowanego młodego zawodnika roku. Według mnie uwagę kibiców, przyciągać będzie potężny wspieracz Dave Attwood oraz legenda Irlandii i Munster, jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych łączników młyna, Peter Stringer. Słabym punktem Bath może być nierówna forma, jaką zespół prezentował w poprzednim sezonie. Jeśli jednak uda się wyeliminować ten problem, to klub może włączyć się do bitwy o pierwszą czwórkę.


Exeter Chiefs 
7 (6)

Exeter Chiefs nie mają dużego doświadczenia w Aviva Premiership, a mimo tego są zespołem, z którym należy się liczyć. Każdy beniaminek zazdrości im i chciałby powtórzyć sukces, jaki odnieśli w lidze. Nie jest to jednak zadanie łatwe. Podobnie jak w poprzednich sezonach celem Exeter będzie awans do Heineken Cup i być może dalszy progres na arenie europejskiej. Drużyna znana jest z olbrzymiej ambicji i postawy „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Klub szkoli utalentowanych zawodników, którzy stanowią bazę zespołu. W składzie znajduje się jednak także kilku wybitnych obcokrajowców. Jednym z nich jest Dean Mumm, który wcześniej grał w Waratahs. Warto także zwrócić uwagę na olbrzymiego środkowego ataku Sireli Naqelevuki. Myślę, że Exeter kolejny raz uplasuje się w środkowej części tabeli, tym razem być może poza pierwszą szóstką.


Sale Sharks 
8 (10)

Sezon 2012/2013 był dla Sale bardzo nieudany. Klub, który miał walczyć o pierwszą czwórkę odniósł osiem porażek z rzędu i wylądował na ostatnim miejscu w tabeli. Walka o pozostanie w elicie była ciężka, ale na szczęście udana. Zawirowania i zmiany na pozycji trenera, nie zawsze pozytywny szum medialny i duża presja nie wpłynęły korzystnie na zgranie zespołu. Koniec sezonu był jednak dużo bardziej udany niż jego początek. Sharks doszli do finału LV Cup, a w meczach ligowych pokazali dużo ambicji i woli walki, pokonując kilku bardzo wymagających rywali. Mimo że z klubu odeszli Richie Vernon, Richie Gray i Andy Powell to sądzę, że drużyna okrzepła, a zwerbowanie najlepszych graczy London Welsh może okazać się bardzo mądrym posunięciem. Myślę, że Sale Sharks zajmą bezpieczne miejsce w środku tabeli, obawiam się jednak, że na powrót do pierwszej szóstki może nie starczyć sił.


London Wasps 
9 (8)

 London Wasps to klub, który znajduje się w fazie metamorfozy. Zarówno w poprzednim sezonie, jak i teraz, Wasps wygenerowali duży ruch na rynku transferowym. Do ostatnich istotnych nabytków należy doświadczony Andy Goode, który opuścił Worcester. W ekipie jest sporo talentów, wystarczy wymienić graczy takich jak Joe Launchbury, Sam Jones czy Christian Wade, o których na pewno nieraz usłyszymy podczas tego sezonu. Dotkliwa będzie zapewne strata Billy’ego Vunipola. Myślę, że gdy nowy skład zgra się ze sobą wystarczająco dobrze, klub będzie stać na włączenie się do walki o pierwszą szóstkę. Na razie jednak, nie sądzę by Wasps byli w stanie stworzyć realne zagrożenie dla układu sił.


Worcester Warriors
10 (11)

Worcester to kolejny zespół, w którym zaszło sporo zmian. Warriors mają aż 13 nowych zawodników, w tym wielu z doświadczeniem na arenie międzynarodowej. Najważniejszą zmianą jest jednak nowy trener Dean Ryan, który zapowiada, że poprowadzi drużynę do walki o pierwszą czwórkę. Cel bardzo ambitny, ale wg mnie nieosiągalny w tym sezonie. Być może, gdy ekipa spędzi ze sobą więcej czasu, rzeczywiście zacznie się liczyć w wyścigu o najwyższe laury, na razie jednak, podobnie jak Wasps, będzie musiała przejść przez okres przemian. Myślę, że Worcester nie będą bezpośrednio zagrożeni spadkiem, ale obstawiam, że znajdą się w dolnej części tabeli.



Newcastle Falcons
11 (beniaminek)

Zespół Newcastle powrócił do grona najlepszych i celem na zbliżający się sezon będzie pozostanie w elicie. Znakomity trener Dean Richards, który powrócił do szkolenia po skandalu związanym z Bloodgate, na pewno będzie chciał nadrobić stracone lata i udowodnić, że w Aviva Premiership nadal jest dla niego miejsce. Sądzę, że Falcons będą musieli stoczyć trudną bitwę o utrzymanie, ale wyjdą z niej obronną ręką. Co prawda ich skład nie należy do najbardziej imponujących, ale powinien być wystarczający do zajęcia bezpiecznej jedenastej pozycji. Zawodnikiem, od którego formy będzie wiele zależeć z pewnością okaże się doświadczony Mike Blair.


London Irish
12 (9)

London Irish to zespół, który typuję do spadku. Wielu dobrych zawodników opuściło szeregi Irish w poprzednim sezonie i drużyna musiała walczyć o utrzymanie. Obecnie sytuacja wcale nie wygląda lepiej, kolejni gracze zdecydowali się zmienić barwy, a wśród nich znaleźli się m.in. Alex Corbisiero oraz Jonathan Joseph. Klub nie był w stanie ściągnąć imponujących nazwisk i uważam, że tym razem walka o pozostanie wśród najlepszych będzie zdecydowanie trudniejsza.





O tym czy moje przypuszczenia okażą się słuszne przekonamy się w maju, a fanów Aviva Premiership zachęcam do spróbowania swoich sił w typowaniu meczów na stronie superbru.com