MyMenu1

czwartek, 8 grudnia 2016

Cambridge pokonał Oxford


Rugbiści z Uniwersytetu w Cambridge wreszcie przełamali złą passę. Pierwszy raz od 2009 roku pokonali rywali z Oxford! W ekscytującym meczu na Twickenham Jasnoniebiescy zwyciężyli 18:23.

Łącznik ataku Cambridge Fraser Gillies zdobył 13 punktów z kopów na bramkę (3 karne i dwa podwyższenia). Mike Philips zaliczył przyłożenie w pierwszej połowie a Rory Triniman przypieczętował zwycięstwo pięcioma punktami w ostatnich minutach spotkania.

Dla Ciemnoniebieskich punkty zdobywali Henry Huges 5, Ed Davis 5 i Basil Strang 8 (2 karne i podwyższenie). 

W trwającej 144 lata rywalizacji pomiędzy najbardziej znanymi Angielskimi uniwersytetami Cambridge okazał się lepszy 62 razy a Oxford 59. Przed starciem męskich drużyn odbył się mecz kobiet. 

Rugbistki Oxford zrewanżowały się za zeszłoroczną porażkę 52:0 i po zaciętym spotkaniu wygrały 3:0. Po karnym w 16 minucie, Ciemnoniebieskie były w defensywie przez prawie 60 minut wykonując 236 szarż. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła Sophie Trott, która trzykrotnie uratowała swoją ekipę przed niemal pewnym przyłożeniem.

poniedziałek, 3 października 2016

Sale Sharks zwyciężyli 200 razy


W ostatnią sobotę miałem przyjemność obserwować wspaniały mecz piątej kolejki Aviva Premiership, który odbył się na AJ Bell Stadium. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu Sale Sharks pokonali Leicester Tigers. Było to 200 zwycięstwo Rekinów w najbardziej elitarnej lidze Anglii. 

Mecz rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy – Mike Philips zdobył przyłożenie w 5 minucie a Will Addison celnie egzekwował podwyższenie. Goście odpowiedzieli niemal natychmiast – bezwzględnie wykorzystali błędy Sharks i w przeciągu 7 minut zdobyli aż 17 punktów (2 przyłożenia, 2 podwyższenia i karny). Niedługo później miejscowa ekipa ochłonęła i zrewanżowała się tym samym. Przyłożenia zdobyli rewelacyjnie grający skrzydłowy Paolo Odogwu oraz center Johny Leota. Niezawodny Addison dołożył 7 punktów z podstawki (2 podwyższenia i karny) i po 30 minutach rugbiści Sale prowadzili 24:17. 

Owen Williams zmniejszył różnicę do jednego oczka, jednak akcja za 7 (Halani Aulika i Will Addison) zapewniła miejscowym bezpieczną przewagę. Tigers nie zamierzali się jednak poddawać. Na 12 minut przed końcem znów doszli rywala na 1 punkt. Zawodnicy Sale przetrzymali napór gości i nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa. Will Addison ustalił wynik spotkania na 34:30, celnie kopiąc karnego w 75. minucie. Na trybunach wybuchła prawdziwa euforia. Sale Sharks pokonali Leicester już trzeci raz z rzędu – ostatni raz taka sztuka udała im się 40 lat temu!

Wygląda na to, że zespół Steve’a Diamonda zaczyna się zgrywać. Kibice z Manchesteru wreszcie mogą spojrzeć w przyszłość z nieco większą nadzieją. Poprzednie mecze nie należały bowiem do najbardziej udanych. Wygrana nad dobrze dysponowanym zespołem Leicester sugeruje jednak, że AJ Bell Stadium podobnie jak w ubiegłym sezonie będzie trudną twierdzą do zdobycia.

Poniżej skróty z meczu, a pełne spotkania dostępne są na oficjalnej stronie Aviva Premiership.

poniedziałek, 26 września 2016

Niespodzianki w Aviva Premiership


Angielska liga nabiera tempa. W ten weekend kibice byli świadkami kilku ciekawych rezultatów. Po czterech tygodniach już tylko jedna drużyna pozostaje niepokonana i tylko dwa zespoły nie zakosztowały jeszcze smaku zwycięstwa. 


Bristol – Exeter Chiefs 17:41
Czwartą rundę rozpoczęło piątkowe starcie Bristolu z Exeter. Jak na razie beniaminek ma spore problemy z dostosowaniem się do intensywności Premiership. Rugbiści Exeter już po dwóch minutach prowadzili 0:7. Kwadrans później Olly Woodburn zapisał na swoim koncie drugie przyłożenie w meczu i przewaga wzrosła do 0:14. Co prawda gospodarze zdołali odpowiedzieć „piątką” Jordana Williamsa ale losy spotkania zostały rozstrzygnięte jeszcze przed przerwą. Goście prowadzili bowiem 5:24. Po zmianie stron Thomas Waldrom w przeciągu 10 minut zdobył dwa przyłożenia dla przyjezdnych. Miejscowi zdołali nieco zmniejszyć rozmiary porażki jednak zwycięstwo Exeter ani przez chwilę nie zostało zagrożone. Była to czwarta z rzędu przegrana Bristolu - zespół zajmuje obecnie ostatnią pozycję w tabeli. Zawodników i trenerów czeka sporo pracy jeśli nie chcą podzielić losu London Welsh.


Harlequins – Saracens 17:10
Do niespodzianki doszło na Twickenham Stoop gdzie Harlequins zatrzymali niepokonanych do tej pory mistrzów Anglii. Gospodarze zagrali bardzo dobrze w pierwszej połowie. Przyłożenia Tima Vissera i Charliego Walkera oraz celne kopy Tima Swiela wyprowadziły Quins na prowadzenie 17:0. Goście popełniali sporo niewymuszonych błędów i nie mogli znaleźć sposobu na przełamanie defensywy. Po zmianie stron Sarries poprawili grę i zaczęli odrabiać straty. Gospodarze zdołali jednak przetrwać napór przyjezdnych i mimo że mecz kończyli w czternastu, skutecznie obronili korzystny rezultat.


Worcester Warriors – Sale Sharks 34:34
Do bardzo ekscytującego spotkania doszło na Sixways. Początek meczu należał do Sharks, którzy po 20. minutach prowadzili 5:17. Seria karnych popełnionych przez przyjezdnych pozwoliła jednak miejscowej ekipie przejąć inicjatywę. Gospodarze zaczęli wyraźnie dominować i nie tylko odrobili straty, ale wyszli na wyraźne prowadzenie 31:17! Rugbiści Sale pokazali jednak prawdziwy hart ducha i ostatni fragment spotkania należał do nich. Zdołali doprowadzić do remisu 34:34. Oba zespoły zainkasowały po 3 punkty. Ekipa Worcester wciąż nie wygrała meczu ale na swoim koncie ma już dwa remisy.


Gloucester – Newcastle Falcons 13:18
Kolejną niespodziankę sprawił zespół Newcastle. Wyraźnym faworytem była drużyna Gloucester. Stadion Kingsholm znany jest bowiem jako twierdza, w której wygrać jest bardzo trudno. Niewielu kibiców spodziewało się więc zwycięstwa gości. Spotkanie miało wyrównany przebieg. Po 40. minutach na tablicy wyników był remis 10:10. Kluczowym momentem było przyłożenie Alexa Taita w 65. minucie, które zagwarantowało Falcons pierwszą wyjazdową wygraną od 2014 roku. 


Northampton Saints – Wasps 15:20 
Wasps pozostają jedyną niepokonaną ekipą w tym sezonie. Jednym z kluczowych zawodników w ekipie przyjezdnych był Danny Cipriani, który powrócił w szeregi swojego macierzystego klubu i rozegrał setne spotkanie w barwach Wasps. Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy. George North zdobył przyłożenie już w pierwszej minucie meczu. Goście jeszcze przed przerwą odrobili straty. Jimmy Gopperth zapisał na swoim koncie punkty, podwyższenie i karnego. Po zmianie stron, ten sam zawodnik dodał kolejne 3 oczka z podstawki i Wasps prowadzili 5:13. W 74. minucie Saints zmniejszyli stratę do jednego punktu za sprawą przyłożenia Kessella i podwyższeniu Mylera. Goście niemal natychmiast odpowiedzieli akcją za 7 (Josh Bassett i Jimmy Gopperth), co przesądziło o losach spotkania. W ostatniej minucie Stephen Myler trafił karnego zmniejszając stratę do 5 punktów i zapewniając swojej drużynie punkt bonusowy.


Leicester Tigers – Bath 34:14
Pierwszej porażki doznali rugbiści Bath, którzy musieli uznać wyższość rywali z Leicester. Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania. Wyszli na prowadzenie już w 5. minucie i konsekwentnie zamieniali przewagę na punkty. Dobrze dysponowany łącznik ataku Tigers - Owen Williams zdobył aż 17 punktów z podstawki. Wygląda na to, że w tym sezonie zespół Leicester trafił z formą i będzie poważnym zagrożeniem dla przeciwników. W poprzednich latach pierwsze rundy były bowiem dla Tigers niezbyt udane.

Osobom zainteresowanym angielskim rugby przypominam, że wszystkie mecze można obejrzeć na oficjalnej stronie Aviva Premiership http://www.premiershiprugby.com/full-match-video/

wtorek, 13 września 2016

Druga runda Aviva Premiership



Worcester Warriors – Gloucester 23:23
Drugą rundę Aviva Premiership rozpoczęło piątkowe spotkanie Worcester Warriors i Gloucester. Gospodarze byli bliscy zwycięstwa ale celne kopy Craiga Laidlawa uratowały przyjezdnych i doprowadziły do pierwszego w tym sezonie równego podziału punktów. Po roztrwonieniu zwycięstwa w pierwszej rundzie, gracze Gloucester pragnęli się zrehabilitować. Rozpoczęli z dużą energią i objęli prowadzenie już w 2. minucie po celnym karnym Laidlawa. Warriors otrząsnęli się jednak z początkowego szoku i pierwszą połowę zakończyli prowadząc 15:6. Przyłożenia zdobyli Ben Te’o i Cooper Vuna, a 5 punktów z podstawki dołożył Ryan Lamb. Po zmianie stron miejscowi kontynuowali dobrą grę i na 20 minut przed końcem prowadzili 11 punktami, musieli jednak grać w czternastu gdyż Alafoti Faosiliva ukarany został czerwoną kartką. Ostatecznie goście wykorzystali przewagę gracza i zdołali odrobić straty za sprawą punktów Matta Scotta i Henrego Purdy oraz celnym kopom Craiga Laidlawa.

Sale Sharks – Harlequins 19:10
Drugi piątkowy mecz miałem przyjemność obserwować na żywo z trybun stadionu AJ Bell. Niezaprzeczalnym bohaterem spotkania był nowy nabytek Sale – Dan Mugford, który zdobył 14 aż punktów. Mecz został zatrzymany tuż po starcie na blisko 15 minut ponieważ groźnie wyglądającej kontuzji doznał TJ Ioane. Po wznowieniu gry gospodarze narzucili swój styl i szybko zamienili przewagę terytorialną na punkty. Po 20. minutach prowadzili 9:0. Harlequins odpowiedzieli akcją za 7, piłkę na polu rywala przyłożył Chris Robshaw a podwyższył Nick Evans. Po zmianie stron przewaga gospodarzy wzrastała. Dobra obrona, skuteczne auty i rozsądna taktyka sprawiły, że dyscyplina Quins zaczęła zawodzić. Żółte kartki obejrzeli Owen Evans i Kyle Sinckler a czerwoną Mat Luamanu. Sharks wykorzystali przewagę i zdobyli kolejne 10 punktów zapewniając sobie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Ekipa z Manchesteru ma nowych zawodników na kilku kluczowych pozycjach i wyraźnie brakuje jej jeszcze zgrania. Cieszy jednak fakt, że w porównaniu z meczem pierwszej rundy drużyna Sale zagrała dużo mądrzej taktycznie i przede wszystkim o wiele skuteczniej.

Bath – Newcastle Falcons 58:5
Pierwszy ligowy mecz trenera Todda Blackaddera na Rec zakończył się sukcesem. Rugbiści Bath rozgromili Newcastle zdobywając aż 8 przyłożeń. Semesa Rokoduguni oraz Dave Attwood zapisali na swoim koncie po dwa przyłożenia, Kane Palma-Newport, Matt Banahan i Elliott Stooke po jednym a do kompletu należy dodać jeszcze karną piątkę. Przewaga gospodarzy była niezaprzeczalna. Grą pewnie dowodził George Ford, który systematycznie dodawał punkty z celnych kopów. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Rokoduguni. Przyjezdni nie mieli wiele do powiedzenia. Jedynym pocieszeniem był prezent w postaci punktów, które na swoje urodziny zaserwował Ally Hogg w 75. minucie.

Leicester Tigers – Wasps 22:34
Wasps zwyciężyli na Welford Road pierwszy raz od 8 lat i wspięli się na drugie miejsce w tabeli. Goście wyszli na wysokie prowadzenie 8:27 i wyglądało na to, że w meczu nie będzie zbyt wielu emocji. Tigers podobnie jak tydzień temu wrzucili drugi bieg i wzięli się za odrabianie strat. Na 15 minut przed końcem było już tylko 22:27. W serca miejscowych kibiców powróciła nadzieja. Goście nie pozwolili jednak na powtórkę z pierwszej rundy i przypieczętowali wygraną punktami Jimmiego Goppertha w 79. minucie. 

Bristol – Northampton Saints 10:32
Beniaminek kolejny raz musiał uznać wyższość doświadczonej ekipy. Rugbiści Saints wykorzystali braki w dyscyplinie gospodarzy i jeszcze przed przerwą praktycznie zapewnili sobie zwycięstwo przykładając piłkę na polu punktowym trzykrotnie. Po zmianie stron goście zadbali o punkt bonusowy i dość komfortowo zwyciężyli 32:10. Przyłożenia dla Northampton zdobywali George North, Louis Picamoles, Ken Pisi i Mike Haywood. Dla Bristolu 5 punktów zdobyli Ross McMillan i Tusi Pisi.

Exeter Chiefs – Saracens 13:34
Mistrzowie Anglii kontynuują passę zwycięstw. Mimo że pierwszy łącznik ataku Saracens – Owen Farrell wciąż nie jest w pełni formy, to jego miejsce z powodzeniem zastępuje Alex Lozowski, który kolejny raz perfekcyjnie dyrygował grą swojego zespołu. Goście wyszli na prowadzenie już w 4. minucie gdy Lozowski zdobył przyłożenie w spektakularny sposób pokonując Henrego Slade’a Alex Goode dodał 2 oczka z podstawki.  Niedługo później 5 punktów na swoim koncie zapisał Sean Maitland. Gospodarze zdołali odpowiedzieć dwoma karnymi i po 40 minutach Saracens prowadzili 6:12. Po zmianie stron przewaga przyjezdnych powiększała się coraz bardziej. Szczególnie widoczny był Billy Vunipola, który sprawiał wiele kłopotów obrońcom. Ostatecznie Sarries zapewnili sobie punkt bonusowy zdobywając jeszcze trzy przyłożenia (Maitland, Wray i Spencer).

Wszystkie mecze drugiej kolejki można obejrzeć na oficjalnej stronie Aviva Premiership klikając w ten link http://www.premiershiprugby.com/full-match-video/http://www.premiershiprugby.com/full-match-video/

poniedziałek, 12 września 2016

Trzecia runda The Rugby Championship

Trzecia runda The Rugby Championship była bardzo interesująca. Szczególnie dobrze zaprezentowała się drużyna Argentyny. Pumy grały jak równy z równym i do pewnego mometu bardzo skutecznie przeciwstwiały się potężnym All Blacks.

Wszystkich którzy przegapili mecze namawiam do nadrobienia zaległośći.
Poniżej linki do obu spotkań rozegranych w ten weekend.




środa, 7 września 2016

Gatland trenerem British and Irish Lions


Warren Gatland został wybrany trenerem British and Irish Lions podczas tournée po Nowej Zelandii, które odbędzie się w przyszłym roku. Gatland już trzeci raz z rzędu będzie zaangażowany w przygotowania Lwów Brytyjskich. W 2009 brał udział w wyprawie do RPA a w 2013 poprowadził zespół do historycznego zwycięstwa w Australii. Zawodnicy Lions przerwali wówczas pasmo porażek i pierwszy raz od 16 lat zatriumfowali w serii test meczów.

Niedługo po ogłoszeniu decyzji, szkoleniowiec powiedział „Trenowanie zespołu British and Irish Lions jest ogromnym przywilejem. Tournée w 2013 było dla mnie jednym z największych osiągnięć w karierze i czuję się wyróżniony otrzymując tą rolę ponownie. Szansa na pracę z najlepszymi zawodnikami Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii jest marzeniem każdego trenera. Mamy do wyboru niezwykle utalentowanych zawodników. […] Po ostatnim pobycie w Nowej Zelandii wiem jak dużą ekscytację wywołuje przyszły rok. […] Jestem w 100% przekonany, że jesteśmy w stanie zwyciężyć w Nowej Zelandii.”

Zadanie na pewno nie będzie łatwe. Pierwszy mecz przewidziany jest zaledwie tydzień po finałach Aviva Premiership i PRO12. Warto też nadmienić, że All Blacks nie przegrali na własnym terenie od 2009 roku! Jako trener Walii Gatland grał przeciwko Nowej Zelandii dziesięciokrotnie, wszystkie mecze zakończyły się porażką. Lwy Brytyjskie są jednak unikatową drużyną, która już wielokrotnie zadziwiała kibiców rugby. Być może także tym razem uda się wykrzesać magię i pokonać zespół All Blacks! Taka nadzieja z pewnością towarzyszyć będzie ponad 20 000 kibiców z Wielkiej Brytanii którzy wybierają się na żywo dopingować swoich ulubieńców.

poniedziałek, 5 września 2016

Aviva Premiership – runda 1


Rozpoczął się kolejny sezon Aviva Premiership! Pierwsza kolejka była bardzo ekscytująca. Doszło do kilku ciekawych rozstrzygnięć, a kibice w Kingsholm byli świadkami niezwykłego starcia pomiędzy Gloucester i Leicester. Rywalizacja z roku na rok staje się coraz ciekawsza. Pierwszy weekend potwierdził, że angielska liga kolejny raz dostarczy fanom rugby w Europie niezapomnianych emocji oraz meczów na najwyższym poziomie. Poniżej krótkie podsumowanie każdego ze spotkań.


Gloucester - Leicester Tigers 31:38
Piątkowy mecz otwierający nowy sezon Premiership był zdecydowanie najlepszym spotkaniem kolejki. Pierwsza połowa należała do Gloucester. Matt Scott zdobył przyłożenie dla gospodarzy w 11. minucie. Tigers odpowiedzieli co prawda akcją, którą zakończył Manu Tuilagi jednak zespół Gloucester rozkręcał się z minuty na minutę aż osiągnął totalną dominację. W 44. minucie za sprawą przyłożeń Scotta, Sharplesa i Purdy’ego, oraz celnym kopom Laidlawa rugbiści w tradycyjnych strojach w biało-wiśniowe pasy prowadzili aż 31:7. Zespół Leicester już nie raz udowodnił, że nigdy się nie poddaje. W drugiej połowie przyjezdni przejęli inicjatywę, zaczęli grać dużo mądrzej taktycznie i przede wszystkim o wiele skuteczniej. Prowadzeni przez Sama Harrisona, który znakomitymi kopami zyskiwał przewagę terytorialną Leicester zaczęli odrabiać straty. W 46. minucie przyłożenie zdobył JP Pietersen a niedługo później Sam Harrison. Freddie Burns systematycznie dokładał punkty z celnych kopów na bramkę. Tigers uruchomili młynarzy, który raz po raz zagrażali rywalom trudnymi do obrony maulami. Ostatecznie goście przyłożyli piłkę na polu punktowym przeciwnika jeszcze dwukrotnie – Brendon O’Connor w 75. minucie i Sam Harrison w 81. minucie. Nieprawdopodobna pogoń zakończyła się sukcesem, rugbiści Leicester odwrócili losy spotkania i zwyciężyli 31:38!

Newcastle Falcons – Sale Sharks 19:17
W drugim piątkowym meczy zmierzyły się ze sobą dwie drużyny z północy Anglii. Spotkania pomiędzy tymi rywalami zazwyczaj są bardzo zacięte, podobnie było także i tym razem. Pierwsze punkty na koncie gospodarzy zapisał Mike Delany, który trafił karnego w 6. minucie. Nowy łącznik ataku Sale – AJ MacGinty – odpowiedział tym samym w 20. minucie. Przyjezdni popełniali jednak zbyt wiele błędów, duża ilość karnych zawodników Sharks sprawiła, że ekipa Newcastle przez większość pierwszej połowy była w ofensywie. Ostatecznie ataki zakończyły się sukcesem. Przyłożenie w 35. minucie zdobył Sinoti Sinoti. Po zmianie stron goście grali nieco lepiej. Co prawda dobrze dysponowany kopacz Newcastle - Mike Delany systematycznie dokładał punkty z podstawki, jednak przyjezdni zaczęli odrabiać straty. Dwa przyłożenia, które zdobyli Johnny Leota oraz Byron McGuigan i celne podwyższenia sprawiły, że rugbiści Sale byli bliscy wykradzenia zwycięstwa. W ostatniej minucie meczu Dan Mugford kopał karnego, który mógł zapewnić jego drużynie wygraną. Kop jednak okazał się niecelny i gospodarze mogli odetchnąć z ulgą, zapisując na swoim koncie cenne 4 punkty.

Saracens – Worcester Tigers 35:3
Mistrzowie Anglii zaczęli obronę tytułu na Twickenham, gdzie bez większych problemów pokonali Worcester Warriors. W pierwszej połowie punkty zdobywali jedynie kopacze, ale 40 minut drugiej odsłony meczu w zupełności wystarczyło aby Saracens zapewnili sobie punkt bonusowy. Przyłożenia zdobyli Jamie George, Alex Lozowski, Schalk Burger i Ben Spencer. Na specjalną uwagę zasłużył Alex Lozowski, który znakomicie dyrygował grą swojego zespołu z pozycji łącznika ataku. Charlie Hodgson zakończył bowiem karierę a Owen Farrell jest kontuzjowany. Dobrze widzieć, że Sarries mają w swoich szeregach kolejnego bardzo utalentowanego gracza, który z powodzeniem zastępuje nieobecnych zawodników.

Harlequins – Bristol 21:19
W drugim spotkaniu „Double Header” na Twickenham beniaminek przysporzył wiele kłopotów ekipie Quins. Rugbiści Bristol, którzy powrócili w szeregi angielskiej elity dość nieoczekiwanie wyszli na prowadzenie 14:3. Pierwsze punkty zdobył weteran – Tom Varndell, który w tym sezonie stanie przed szansą na odebranie Markowi Cueto rekordu największej ilości przyłożeń w Premiership. Varndell zapisał na swoim koncie 86 przyłożeń, aby zrównać się z emerytowanym Cueto potrzebuje jeszcze czterech. Drugie punkty zdobył Tusi Pisi. Harlequins wkrótce odrobili straty. Tuż przed przerwą piłkę na polu punktowym położyli Marland Yarde oraz Joe Marchant. Co prawda po zmianie stron ekipa z Bristolu zdołała jeszcze raz przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę jednak celne kopy najlepszego zawodnika meczu - Nicka Evansa, zadecydowały o wygranej Harlequins. 

Northampton Saints – Bath 14:18
Pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem 0:6. Karnego i dropgola trafił George Ford. Po zmianie stron reprezentant Anglii dołożył jeszcze 3 karne i kolejnego dropa. Ekipa Bath prowadziła aż 0:18, jednak ostatnie 10 minut spotkania należało do gospodarzy, którzy zaczęli odrabiać straty. Nic Groom zdobył dwa przyłożenia dla Saints, jednak oba podwyższenia okazały się niecelne. Rugbiści Bath odnieśli cenne zwycięstwo pokonując rywali na Franklin’s Gardens pierwszy raz od 16 lat!

Wasps – Exeter Chiefs 25:20
W niedzielnym pojedynku zmierzyły się ze sobą dwa silne zespoły. W obu brakowało co prawda kilku kluczowych zawodników, którzy leczą kontuzje jednak zmiennicy stanęli na wysokości zadania. Początek meczu należał do Exeter. Thomas Waldrom zdobył przyłożenie już w 3. minucie. Wasps odpowiedzieli co prawda ośmioma punktami Jimmiego Goppertha (karny i przyłożenie), jednak to Chiefs budowali przewagę. Punkty Willa Chdleya oraz celne kopy Henrego Slade sprawiły, że w 50. minucie przyjezdni zasłużenie prowadzili 8:20. Ostatnia część meczu należała do gospodarzy. W 52. minucie przyłożenie zdobył Dan Robson, a w 63. Debiutujący w barwach Wasps młynarz - Tommy Taylor. Jimmy Gopperth dołożył punkty z podstawki i gospodarze wyszli z pojedynku zwycięsko. 

wtorek, 9 sierpnia 2016

Trening Sale Sharks




Przygotowania do nowego sezonu Aviva Premiership idą pełną parą. Kluby wkrótce rozegrają sparingi, które pozwolą zawodnikom wejść w rytm ligowych starć czekających na nich od drugiego września.

Kilka dni temu miałem okazję obserwować trening drużyny Sale Sharks. Klub zaprosił 500 kibiców, na normalnie zamknięte dla publiczności, obiekty treningowe. Fanów powitał Mark Cueto - zawodnik który zdobył najwięcej przyłożeń w Premiership. Po krótkim wprowadzeniu w plan dnia, na boisko wybiegło ponad 50 zawodników, a trener Steve Diamond wytłumaczył jak przebiegać będzie trening. Sesja była bardzo ciekawa. Zawodnicy młyna ćwiczyli z opornicą. Siła i technika elitarnych graczy oglądane z bliska zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Kolejnym elementem były zagrywki w aucie, do których wkrótce dołączył trening maula autowego - jednego z największych atutów Sale. W tym czasie zawodnicy ataku ćwiczyli rozwiązania ofensywne. Mimo że nie pokazali nic spektakularnego, to szybkość, intensywność i precyzja z jaką wykonywali ćwiczenia imponowały zgromadzonym fanom. Ostatnim elementem treningu była seria różnego rodzaju gier szkolnych w formacie 15 na 15.  Cała sesja, choć ze zrozumiałych względów nie ujawniała zbyt wielu rozwiązań taktycznych, była ciekawa i pozwoliła trochę lepiej zorientować się jak trenują profesjonalne zespoły.

Kolejną atrakcją była możliwość wejścia za kulisy. Mark Cueto oprowadził kibiców po treningowych obiektach klubowych i wytłumaczył jak wygląda "dzień w pracy" zawodowego rugbisty. Obejrzałem m.in. salę odpraw, pokój trenerów i salę do analizy wideo. Każdy trening filmowany jest bowiem przy użyciu drona a zawodnicy poddawani są szczegółowej analizie. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak siłownia. Wyposażenie składało się w większości z pomostów ciężkoatletycznych, stanowisk do przysiadu oraz sztang, ciężarów i hantli. Nie było żadnych atlasów czy przyrządów do ćwiczeń wyizolowanych mięśni, tak popularnych na komercyjnych siłowniach. Znalazła się za to salka wyposażona w sprzęt fizjoterapeutyczny dla kontuzjowanych zawodników.

Ostatnim elementem programu była rozmowa z trenerami, zawodnikami i nowym właścicielem klubu. Z tego co mówili wyraźnie wynika, że celem na ten sezon będzie walka o miejsce w pierwszej czwórce. Mam nadzieję że klub zdoła zrealizować to założenie.

niedziela, 7 sierpnia 2016

Zaległości

W ostatnich kilku miesiącach byłem zaangażowany w wiele pozarugbowych aktywności. O maratonach wspomniałem już na blogu. Oprócz zawodów na królewskim dystansie brałem również udział m.in. w wyścigach rowerowych i triathlonie. Nietypowe dla rugbisty wyzwania sprawiły że blog pozostawał mniej aktywny niż zazwyczaj.

Oczywiście nie straciłem zainteresowania owalną piłką. Pragnę więc uspokoić czytelników zaniepokojonych przyszłością bloga. Większość zadań sportowych które odciągały mnie od pisania została zrealizowana. Wkrótce nadrobię zaległości i powrócę do zamieszczania regularnych artykułów.

sobota, 2 kwietnia 2016

Rugbista-maratończyk


Rugby jest sportem dla ludzi w każdym wieku. W Anglii organizowane są zajęcia dla dwulatków, które bawią się miękką owalną piłką wykonaną z gąbki. Najstarsi aktywni zawodnicy mają po kilkadziesiąt lat – o jednym z nich pisałem w moim wcześniejszym artykule. Oprócz najbardziej wymagających odmian – piętnastoosobowej i trzynastoosobowej, entuzjaści owalnej piłki mogą rywalizować grając np. w siódemki czy nieco mniej znane dziesiątki. Dodatkowo są jeszcze wersje bezkontaktowe np. touch rugby lub tag rugby. 

Różnorodność jest więc całkiem spora, mimo tego niektórzy zawodnicy, oprócz kariery rugbisty próbują znaleźć satysfakcję, również w innych sportach. Najbardziej znanym przykładem jest Sonny Bill Williams – utytułowany Nowozelandczyk, który grał w reprezentacji swojego kraju w rugby piętnastoosobowym, trzynastoosobowym i siedmioosobowym postanowił spróbować kariery boksera.  Wygrał wszystkie profesjonalne walki i został mistrzem Nowej Zelandii. 

Victor Costello występujący w barwach Leinster gdzie rozegrał 126 meczów i reprezentacji Irlandii – 39 meczów, startował z pchnięciu kulą na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku.
Rob Waddell, który grał dla nowozelandzkiej ekipy Waikato zdobył złoty medal w wioślarstwie na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w 2000 roku.

Przykładów jest oczywiście więcej. Sam gram w drużynie z kolegą, który oprócz rugby uprawia triathlon. Z powodzeniem startuje w zawodach na dystansie pół ironmana. To między innymi za jego namową zacząłem interesować się udziałem w innych sportach. Obecnie ja również biorę udział w zawodach triathlonowych, ale przede wszystkim wciągnąłem się w bieganie na długich dystansach. Już wkrótce czeka mnie spore wyzwanie, mam zamiar przebiec dwa maratony w przeciągu czterech tygodni. Najpierw wystartuję w Maratonie Manchesterskim a później w Maratonie Lubelskim. Oprócz satysfakcji z ukończenia mam zamiar wspomóc finansowo fundację Matta Hampsona.

Matt Hampson doznał bardzo ciężkiej kontuzji podczas treningu młyna reprezentacji Anglii U21 w 2005 roku i został sparaliżowany od szyi w dół. Mimo że tragiczny w uraz na zawsze odmienił jego życie, Matt nie stracił pasji do owalnej piłki. Jest znanym dziennikarzem piszącym m.in. dla magazynu „Rugby World”, założył również fundację pomagającą ludziom, którzy podobnie jak on doznali ciężkich kontuzji podczas uprawiania sportu. Wszystkich chętnych, którzy chcieliby wspomóc moją akcję i pomóc rozwijać się fundacji zachęcam do odwiedzenia strony przez, którą można wpłacać datki https://www.justgiving.com/rocky-rugby

czwartek, 4 lutego 2016

Kto wygra Six Nations?


Do rozpoczęcia najważniejszego europejskiego turnieju rugby pozostało już tylko kilka dni. Emocje związane z Pucharem Świata opadły i uwaga kibiców znów skupia się na rywalizacji o prymat na Starym Kontynencie. Tegoroczny Six Nations zapowiada się bardzo ciekawie i z pewnością dostarczy wielu wrażeń. Poniżej przedstawiam krótką analizę każdej drużyny.


Anglia
Pierwszy raz w historii trenerem reprezentacji Anglii został obcokrajowiec. Eddie Jones – doświadczony Australijczyk, który zaimponował m.in. znakomitym przygotowaniem Japonii stoi przed trudnym zadaniem. Oczekiwania względem Anglii są bowiem bardzo wysokie. Po nieudanym występie na Pucharze Świata Anglicy potrzebują sukcesu.

Mimo że Eddie Jones nie miał zbyt wiele czasu na pracę ze swoim nowym zespołem to sądzę, że już teraz zobaczymy pierwsze efekty. Spodziewam się, że Anglia będzie lepiej zorganizowana w stałych fragmentach gry, szczególnie w autach. Duży nacisk zostanie położony na skuteczniejszą obronę a styl gry w ofensywie zostanie pewnie nieco uproszczony. 

Od kilku lat problemem ekipy czerwonej róży są środkowi. Poprzedni trener – Stuart Lancaster – próbował wielu kombinacji, ale żadna z nich nie była idealna. Centrami, których wybrał Jones byli Henry Slade i Manu Tuilagi, ale żaden z nich nie może aktualnie zagrać. W tej sytuacji, z numerem 12 może wystąpić łącznik ataku Owen Farrell. Towarzyszyć będzie mu znakomity Jonathan Joseph, który potrafi siać spustoszenie w defensywie rywali.

Kontrowersyjną decyzją był wybór kapitana – Dylan Hartley ma dowodzić drużyną, mimo że sam miał spore problemy z dyscypliną na boisku. Wielokrotnie incydenty związane z niesportowym zachowaniem sprawiły, że łącznie otrzymał aż 54 tygodnie kary. Trudno powiedzieć czy wybór „chuligana” Hartley na kapitana okaże się słuszny. 

Pierwszy mecz Anglia rozegra w Edynburgu, gdzie zmierzy się z trudnym przeciwnikiem. Aby myśleć o końcowym sukcesie musi pokonać Szkocję, co na pewno nie będzie prostym zadaniem.


Irlandia
Obrońcy tytułu stoją przed szansą utrzymania korony przez kolejny rok. Jak dotąd żadnej drużynie nie udało się wygrać Six Nations trzy razy z rzędu. Tym razem szanse podopiecznych Joe Schmidta zostały dość poważnie nadszarpnięte przez liczne kontuzje. Peter O’Mahony i Iain Henderson nie wystąpią w turnieju, Mike Ross i Cian Healy nie grali od grudnia. Dodatkowo, Irlandia musi radzić sobie bez światowej klasy lidera Paula O’Connella, który zakończył karierę.  

Mimo tego, Irlandczycy nadal dysponują niebezpiecznym składem. Moją uwagę przykuł Stuart McCloskey, który znakomicie radzi sobie w barwach Ulster, w dobrej formie jest również Payne, który oferuje ciekawą alternatywę na pozycji obrońcy, gdzie z powodzeniem może zastąpić Roba Kerney’a. Utalentowani zawodnicy trzeciej linii m.in. Sean O’Brien oraz środkowi ataku są mocnym elementem obrony, który potrafi skutecznie rozbić atak rywali. W ostatnich latach ofensywa ekipy Schmidta opierała się na mądrej grze nogą. Ciekaw jestem czy również w tym roku zespół zastosuje tą strategię. 

Irlandia zaczyna od starcia z Walią w Dublinie. Wynik tego meczu będzie niezwykle istotny, szczególnie, że po nim czekają dwa wyjazdowe spotkania – z Francją i Anglią. 


Francja
Ostatnie lata to regres trójkolorowych. W czterech edycjach turnieju, nie zdołali wspiąć się wyżej niż na czwarte miejsce. W Pucharze Świata Francja doznała kompromitującej porażki 62:13 z Nową Zelandią. Nowy trener Guy Noves z pewnością będzie chciał przywrócić utracony honor reprezentacji. Zadanie nie będzie jednak łatwe.

Jak zawsze Francuzi się nieprzewidywalni a ich forma jest niestabilna. Jednego dnia mogą wygrać z najlepszą ekipą na świecie by następnego przegrać z zupełnie przeciętnym rywalem. Problemem nadal pozostają kluczowe pozycje łącznika ataku oraz łącznika młyna. 

W ekipie nie brakuje jednak młodych talentów. Duże nadzieje pokładane są np. w gwieździe rugby siedmioosobowego – Virimi Vakatawa. Kapitanem wybrany został młynarz Guillhem Guirado, który znakomicie radzi sobie w zespole Toulon.

Francja zaczyna od teoretycznie prostego meczu przeciwko Włochom by tydzień później zmierzyć się z Irlandią. Kluczem do sukcesu będzie stabilna forma. 


Walia
Zespół Warrena Gatlanda uporał się z plagą kontuzji i do turnieju przystępuje z bardzo mocnym i dobrze ułożonym składem. Silnymi punktami będą dynamiczna trzecia linia oraz znakomity kopacz. Dan Biggar jest w świetnej formie a skuteczne kopy z podstawki mogą okazać się nieocenione w ostatecznym rozrachunku. 

Obrona Walii jest rewelacyjna, ale atak nie działał ostatnio tak dobrze jak mógłby. Jeśli zespół wykorzysta swój talent w ofensywie to moim zdaniem będzie jednym z faworytów do zwycięstwa w turnieju. 

Gracze, na których warto zwrócić uwagę to kapitan Sam Warburton, wspieracz Alun Wyn Jones oraz środkowi Jamie Roberts i Jonathan Davies.

Walia zaczyna od trudnego wyjazdowego meczu z Irlandią, później dwa razy z rzędu zagra w Cardiff – ze Szkocją i Francją, następnie zmierzy się z Anglią na Twickenham by zamknąć kampanię meczem z Włochami u siebie. Układ gier jest więc całkiem korzystny.


Szkocja
Szkocja uratowała honor Europy na Pucharze Świata i była o włos od zakwalifikowania się do półfinałów. Trener Vern Cotter zbudował zespół, który może walczyć z najlepszymi na świecie. Prosta gra opierająca się na silnej, dynamicznej pierwszej piątce młyna oraz kilku utalentowanych graczach ataku, którzy są w stanie wykańczać punktowe akcje to silne punkty. 

Jeden z najlepszych łączników młyna na świecie – Greg Laidlaw znakomicie dyryguje grą drużyny a jego doświadczenie jest niezastąpione w kluczowych sytuacjach. Powodem do zmartwień jest za to obrona, która niestety zawodzi zbyt często. Na RWC 2015 Szkocja straciła aż 14 przyłożeń w 5 meczach. Ten element gry musi zostać poprawiony.

Najistotniejszym wydaje się być pierwszy pojedynek, w którym Szkoci zmierzą się w Edynburgu z Anglią. Jeśli gospodarze zdołają zwyciężyć to będą liczyć się w wyścigu o najwyższe laury, w przeciwnym razie ich sytuacja się skomplikuje. 


Włochy
Włosi są moim zdaniem kandydatem do drewnianej łyżki. W zespole brakuje silnych zmienników. Kilka kontuzji wymusiło rotacje w składzie i znalazło się w nim aż dziesięciu zawodników, którzy będą debiutować w reprezentacji. Co prawda Sergio Parisse jest wybitnym liderem, który potrafi pociągnąć za sobą cały zespół, ale nie sądzę by tym razem wystarczyło to na odniesienie zwycięstwa nad mocniejszymi rywalami. 

Azzurri są bardzo ambitni i w ostatnich latach poczynili olbrzymie postępy, w tym roku wydają się jednak nieco słabsi niż zazwyczaj. Jak zwykle kluczowym momentem będzie ostatnie 20 minut meczu. To właśnie wtedy włoski zespół jest najbardziej podatny na stratę punktów. 


Poprzednia edycja Pucharu Sześciu Narodów udowodniła, że turniej może być bardzo wyrównany i ekscytujący. Niemal do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto zwycięży, a mecze piątej kolejki zapadły w pamięć wszystkim kibicom. Jestem pewien, że także tegoroczne zawody będą obfitować w ciekawe mecze. Wydaje się, że walkę o ostateczny tryumf kolejny raz stoczą między sobą Walia, Irlandia i Anglia. Ja jednak pokuszę się o bardzo ryzykowną opinię i postawię na zespół, który może stać się czarnym koniem zawodów – Szkocję. Liczę na niespodziankę i sukces podopiecznych Verna Cottera.

sobota, 30 stycznia 2016

Wietrzne starcie na AJ Bell Stadium


Sobotni mecz Aviva Premiership, pomiędzy Sale Sharks i London Irish, był pokazem dobrego angielskiego rugby. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że zakup karnetu sezonowego na Sale Sharks był strzałem w dziesiątkę. 

Spotkanie odbywało się w wyjątkowo trudnych warunkach atmosferycznych. Silny wiatr, grad, deszcz i przenikliwe zimno wpłynęły na taktykę jaką musiały przyjąć oba zespoły. Gospodarze, przyzwyczajeni do aury północno-zachodniej Anglii poradzili sobie zdecydowanie lepiej. Co prawda, goście pierwsi zapisali się na tablicy wyników – Shane Geraghty, trafił karnego w drugiej minucie – ale to ekipa z Manchesteru dyktowała warunki spotkania. Rugbiści Sale szybko wyszli na prowadzenie. Po dobrej zespołowej akcji, gigantyczny filar Brian Mujati przyłożył piłkę w narożniku boiska i po 4 minutach meczu było 5:3. Silny wiatr uniemożliwił skuteczne podwyższenie.

Pogoda pogorszała się z każdą chwilą - przez okres około 20 minut na boisku panowała prawdziwa zawierucha. Kibicom, chronionym przez zadaszoną trybunę, dopisywał jednak humor. Postanowili zagrzewać zawodników smaganych przez grad, deszcz i wiatr znaną piosenką „Singing in the rain”. Po kilku akcjach przerywanych podaniami do przodu, gospodarze znaleźli się w końcu na polu punktowym rywali. Mike Haley nie zdołał jednak zakończyć akcji, gdyż śliska piłka wypadła mu z rąk. Napór Sharks nie słabł. W 19. minucie rwacz TJ Ioane przebił się przez obronę rywali i zdobył przyłożenie. Danny Cipriani dodał dwa punkty z podstawki i było 12:3. W 26. minucie goście mogli zmniejszyć stratę, jednak kop na bramkę okazał się niecelny. Czujność miejscowej drużyny nieco osłabła i tuż przed przerwą przeciwnicy znaleźli się na 5 metrów od pola. Po serii błędów i kilku młynach zwartych, sędzia ukarał ekipę Sale karną piątką. Geraghty trafił podwyższenie i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 12:10.

W drugiej połowie pogoda nieco się poprawiła. Zawodnicy Sale kontynuowali dobrą grę, spychając London Irish do defensywy. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Po dobrej akcji Sama Tuitupou, piłkę na polu punktowym przyłożył środkowy – Sam James. Cipriani dodał 2 punkty i w 42. minucie było 19:10. Obrona rywali miała coraz większe problemy. Danny Cipriani i Peter Stringer znakomicie dowodzili atakiem Sharks. Rewelacyjnie radził sobie Nev Edwards, który jeszcze rok temu był zaledwie półprofesjonalnym rugbistą. W 55. minucie, po znakomitym odegraniu TJ Ioane, Edwards zdobył czwarte przyłożenie dla gospodarzy, zapewniając punkt bonusowy. Skrzydłowy nie spoczął na laurach, w 60. minucie zapisał na swoim koncie drugą „piątkę”. Cipriani trafił jedno podwyższenie i Sharks prowadzili 31:10. Steve Diamond wiedząc, że mecz jest już wygrany, wprowadził na boisko zmienników. Rezerwowi, szybko wpasowali się w tempo gry i napór Sale nie osłabł, jak czasem miało to miejsce w przeszłości. W 68. minucie Sam Tuitupou zdobył przyłożenie numer 6, Joe Ford celnie egzekwował podwyższenie i było 38:10. Wynik mógł być jeszcze wyższy. TJ Ioane dostał podanie-prezent, wystarczyło przewrócić się na polu punktowym, jednak zawodnik nie opanował piłki i końcowy rezultat nie uległ zmianie.

Jako kibic Sale Sharks jestem bardzo zadowolony z postawy mojego ulubionego zespołu. Stadion AJ Bell powoli staje się twierdzą - w tym sezonie rugbiści Sale są na nim niezwyciężeni. 

niedziela, 24 stycznia 2016

Karty kolekcjonerskie SCRUM


Kibice Aviva Premiership, kolekcjonerzy i entuzjaści gier mają powód do radości. Niedawno wydano ciekawą grę na telefony i tablety działające na systemach android i iOS. SCRUM to oficjalna aplikacja angielskiej Premiership. Kibice mogą stworzyć wirtualną kolekcję kart ze swoimi ulubionymi zawodnikami. Łącznie będzie można zebrać aż 2000 egzemplarzy przedstawiających wszystkich zawodników z każdej drużyny występującej w tym sezonie w Aviva Premiership. Dodatkowo dostępne są specjalne pakiety, które zawierają najlepsze akcje kolejki. 

Na kartach znajdziemy zdjęcie zawodnika, krótki opis jego dotychczasowej kariery, oraz historię transakcji – czyli drogę, jaką przeszła karta zanim trafiła w nasze ręce. Głównym sposobem na powiększanie kolekcji jest, bowiem wymiana z innymi graczami. Można oczywiście dokupić dodatkowe talie, płacąc za nie wirtualną walutą lub prawdziwymi pieniędzmi. 

Testowałem SCRUM przez około dwa tygodnie i muszę przyznać, że aplikacja ma spory potencjał i może sprawić wiele radości. Opisy oraz zdjęcia zawodników są aktualne. Nie zauważyłem, żadnych błędów, aplikacja działa szybko i niezawodnie. Zbieranie składu swojej ulubionej ekipy może stać się wciągającym zajęciem, a wirtualny album przegląda się wygodnie.

Jest jednak kilka minusów. Po pierwsze gra adresowana jest do specyficznego grona fanów, z zacięciem kolekcjonerskim. Brak w niej akcji, zdobywania, punktów, czy elementu współzawodnictwa. Znajdowanie duplikatów w talii jest nieco mozolnym zajęciem i mogłoby zostać rozwiązane lepiej. Nie wiadomo, co stanie się po zakończeniu sezonu. Czy karty zmienią się wraz ze zmianą składów czy zostanie wydana nowa edycja. Próbowałem zdobyć te informacje od producentów, ale jak na razie nie chcą ujawniać żadnych szczegółów. Dowiedziałem się za to, że planowane jest wprowadzenie szczegółowych statystyk dla każdego zawodnika, czyli ilości rozegranych meczów, zdobytych punktów itd. 


Mnie gra przypadła do gustu. Jestem kibicem Sale Sharks i kompletowanie składu ulubionej drużyny sprawiło mi sporo przyjemności, dowiedziałem się również kilku ciekawych informacji o mniej znanych zawodnikach. Sądzę, że fani angielskiego rugby powinni sprawdzić SCRUM. Aplikacja jest darmowa a żeby zebrać ulubioną ekipę nie trzeba wydawać prawdziwych pieniędzy.