MyMenu1

wtorek, 25 marca 2014

Pięciu braci zadebiutuje w reprezentacji!


Rugby jest sportem, który często przyciąga na boisko całe rodziny. Większość z nas bez problemu wymieni co najmniej kilku braci grających razem w polskiej lidze. Jeszcze łatwiej znaleźć synów trenerów lub byłych zawodników, którzy zarazili się pasją do owalnej piłki i kontynuują przygodę ich ojców. Sytuacja wygląda podobnie również na profesjonalnym poziomie. Łącznik ataku reprezentacji Anglii – Owen Farrell – to syn trenera Andy’ego Farrella, który jest w sztabie szkoleniowym Stuarta Lancastera. Powszechnie znane są również „klany” Armitage czy Tuilagi, które wychowały bardzo utalentowanych zawodników światowego formatu. Podobnych przykładów można z łatwością znaleźć znacznie więcej, ale wkrótce dojdzie do wydarzenia, które przyćmi wszystkie pozostałe.

Aż pięciu braci ma szansę zadebiutować w reprezentacji Słowenii, która 12 kwietnia zagra z Bułgarią. Jack, Max, Archie, George i Frankie Skofic, których dziadek wyemigrował ze Słowenii po zakończeniu II wojny światowej, urodzili się i mieszkają w Anglii. Grają w lokalnym klubie Tarleton RUFC w hrabstwie Lancashire. Ich ojciec Jonathan Skofic prężnie działał w kręgach amatorskiego rugby, był zasłużonym i szanowanym działaczem, pomógł założyć klub w Tarleton. Jego marzeniem było zagrać z synami w jednej drużynie. Niestety tragiczna śmierć pokrzyżowała te plany. Pięciu braci (w wieku od 18 do 28 lat) wystąpiło już razem na turnieju siódemek Skofic 7, który został zorganizowany dla uczczenia pamięci po ich ojcu. Ich wspólny debiut w reprezentacji kraju będzie pierwszym tego typu wydarzeniem w historii. Trwają już przygotowania do wpisania go do Księgi Rekordów Guinnessa. Bracia są bardzo zdeterminowani, każdy z nich chce występować w pierwszej XV, a jak dotąd zbierają bardzo pozytywne opinie od trenerów. Powodzenia!

poniedziałek, 24 marca 2014

Rekord świata na Wembley!


Hitem 17. rundy Aviva Premiership było starcie Saracens z Harlequins. Mecz rozgrywany na Wembley obejrzało 83 889 kibiców! Jest to nowy rekord świata, bowiem nigdy dotąd klubowy mecz rugby nie zgromadził na trybunach tak licznej widowni. Sarries zwyciężyli zdobywając bonusowy punkt za przyłożenia i odzyskali fotel lidera, wyprzedzając Northampton Saints. W ostatnich latach Saracens wykonali niesamowitą pracę, zmieniając klub w światowej klasy potęgę zarówno na boisku, jak i pod względem zaplecza finansowego. Dziesięć sezonów temu na ligowe spotkanie tych samych drużyn przyszło zaledwie 6380 kibiców. Sobotni mecz był jedenastym występem Saracens na Wembley w przeciągu czterech lat. Klub przoduje pod względem innowacyjnych rozwiązań i przyciąga coraz więcej fanów, a jego marka staje się coraz bardziej znana na całym świecie. Do ciekawych rozstrzygnięć doszło również w innych meczach Aviva Premiership. Poniżej krótkie podsumowanie każdego ze spotkań.

Worcester Warriors – London Wasps 11:13
Zajmujący ostatnie miejsce w tabeli zespół Worcester ambitnie walczy o pozostanie w szeregach elity. Kilka razy w tym sezonie był o włos od cennego zwycięstwa. Tym razem serca kibiców na Sixways złamał zespół London Wasps. W 80. minucie gospodarze prowadzili 11:6, jednak w ostatniej akcji meczu goście zdołali przyłożyć piłkę na polu punktowym, a podwyższenie trafił były zawodnik Worcester – Andy Goode. Była to 22 z rzędu ligowa porażka Warriors. Do zakończenia sezonu pozostało pięć spotkań i teoretycznie Worcester nadal ma szansę utrzymać się w lidze. Po tej dramatycznej przegranej zadanie stało się jednak dużo trudniejsze, bowiem zawodników Deana Ryana czekają m.in. wyjazdowe starcia z Bath i Saracens. W następnej rundzie Warriors zagrają z przedostatnim zespołem – Newcastle Falcons – i jeśli nie zdołają wygrać ich los zostanie praktycznie przesądzony.

Sale Sharks – Northampton Saints 19:6
Do największej niespodzianki doszło na AJ Bell Stadium, gdzie Sale Sharks pokonali lidera tabeli – Northampton Saints. W szeregach Saints wystąpili utalentowani gracze, których niedawno podziwialiśmy w Six Nations: Luther Burrell, George North, Dylan Hartley, Courtney Lawes. Gospodarze nie zlękli się przeciwnika i narzucili własny styl gry. Zdobyli trzy przyłożenia w pierwszej połowie, a ich autorami byli: Mark Cueto, Marc Jones i Tom Brady, zaś Cipriani dołożył cztery punkty z podwyższeń Goście zrewanżowali się tylko sześcioma punktami z karnych i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 19:6. Kolejny raz świetne zawody zagrał Danny Cipriani, którego zobaczymy prawdopodobnie w reprezentacji Anglii podczas jesiennych testmeczów. Tradycyjnie Sale wykorzystali swoją najgroźniejszą broń – maul autowy, ale o sukcesie zadecydowała rewelacyjna obrona. Goście starali się przedrzeć przez linie defensywne rywali przez całą drugą część spotkania, jednak Sale Sharks zademonstrowali doskonałą skuteczność i nie pozwolili ekipie Saints na odrobienie strat. Zwycięstwo drużyny z Manchesteru pozwala im realnie myśleć o zajęciu miejsca w pierwszej czwórce. Jak widać zespół jest w stanie pokonać każdego. Saints będą mieli okazję do rewanżu 3 kwietnia, kiedy to obie drużyny spotkają się ponownie – tym razem w ćwierćfinale Amlin Challange Cup.

Gloucester – Newcastle Falcons 40:33
Zupełnie inny przebieg miało spotkanie Gloucester z Newcastle. Obrona obu zespołów pozostawiała wiele do życzenia, w meczu zdobyto aż 10 przyłożeń! Gospodarze zyskali sporą przewagę – w 59. minucie prowadzili 37:7. Ostatnie 20 minut należało jednak do przyjezdnych. Goście zdobywali kolejne przyłożenia niemal co pięć minut. Ich ambicja została nagrodzona, Falcons wywieźli z Kingsholm dwa punkty bonusowe, powiększając przewagę nad Worcester Warriors do 12 punktów.

Saracens – Harlequins 39:17
Trener Harlequins zdecydował się dać odpocząć zawodnikom, którzy powrócili z występów w reprezentacji. Chris Robshaw, Danny Care i Mike Brown obserwowali zawody z trybun. Decyzja okazała się bardzo ryzykowna, zwłaszcza że Saracens wystawili bardzo mocny skład. Wysokie zwycięstwo Sarries nie jest więc wielkim zaskoczeniem. Ponad 83 000 kibiców zobaczyło pierwsze przyłożenie już w 9. minucie meczu, kiedy to Chris Ashton popisał się rajdem przez trzy czwarte boiska. W pierwszej połowie gospodarze przykładali piłkę na polu punktowym rywali jeszcze dwukrotnie i na przerwę schodzili z przewagą 17 punktów. Po zmianie stron dołożyli jeszcze dwie „piątki” i zanotowali zwycięstwo z bonusem. Dzięki wygranej Sale Sharks, Saracens powrócili na pozycję lidera, natomiast Harlequins spadli na szóste miejsce.

London Irish – Bath 23:44
Ponad 22 000 kibiców na Madejski Stadium połączyło obchody Dnia Świętego Patryka z występem London Irish. Radosna publiczność była świadkami wyrównanego starcia w pierwszej połowie. Po 40 minutach goście prowadzili 13:14. Po zmianie stron rugbiści Bath znacznie zwiększyli tempo. Gospodarze nie zdołali się do niego dostosować i przyjezdni systematycznie powiększali przewagę. Główną rolę odegrał George Ford, który znakomicie dowodził atakiem swojego zespołu, a na własnym koncie zapisał aż 24 punkty. Zwycięstwo umocniło Bath na trzecim miejscu w tabeli.

Leicester Tigers – Exeter Chiefs 45:15
W niedzielnym meczu Leicester Tigers zdeklasowali Exeter Chiefs. Pierwsze z sześciu przyłożeń gospodarzy zdobył Manu Tuilagi, który wyraźnie powrócił do formy po przerwie spowodowanej kontuzją. Oprócz niego piłkę przykładali także: Niki Goneva, Logovi’i Mulipola, Adam Thompstone i David Mele (dwukrotnie). Gospodarze przeważali przez całe spotkanie i zagrali jeden z najlepszych meczów w ostatnich kilku miesiącach. Zwycięstwo z bonusem oznacza, że Tigers zrównali się punktami z zajmującą trzecie miejsce drużyną Bath. Dodatkowym, miłym akcentem meczu był jubileusz Bena Youngsa. Łącznik młyna rozegrał swój setny mecz w barwach Leicester Tigers. Warto dodać, że takiego samego wyczynu dokonał jego ojciec Nick Youngs. Ben i Nick są dopiero drugą parą ojciec – syn, która zaliczyła po sto występów. Oprócz nich udało się to także Ianowi i Nickowi Smith. Gratulacje!

poniedziałek, 17 marca 2014

Six Nations: podsumowanie turnieju i wybór najlepszej XV.


Tegoroczna edycja Six Nations była niezwykle ekscytująca. Pora na krótkie podsumowanie i wybór najlepszej XV. W turnieju zdobyto aż 61 przyłożeń – o 24 więcej niż rok temu! Przed ostatnią rundą aż trzy drużyny miały szanse na zwycięstwo. Najlepiej zaprezentowały się ekipy Irlandii i Anglii, które z optymizmem mogą patrzeć na zbliżający się RWC 2015. 

Irlandczycy po pięciu latach przerwy zdobyli puchar, wygrywając niezwykle trudny mecz w Paryżu. Znakomity trener Joe Schmidt sprawił, że Irlandia ponownie stała się europejską potęgą. Już jesienne testmecze pokazały, że jego drużyna przeszła metamorfozę, a wygrana w Six Nations potwierdziła na co stać zespół. Brian O’Driscoll, który w pełni zasłużenie zdobył nagłówki gazet, rozegrał swój ostatni mecz w reprezentacji. Zawodnik-legenda, wzór do naśladowania dla kilku pokoleń rugbistów, odszedł ze sceny w pełni blasku, a do swojej pełnej sukcesów kariery dopisał kolejny tryumf. Gratulacje!

Mimo zakończenia turnieju na drugim miejscu, bardzo dobre wrażenie wywarła reprezentacja Anglii. Zdobywcy Potrójnej Korony zaprezentowali widowiskowe i skuteczne rugby. Stuart Lancaster dał szansę młodym zawodnikom, którzy w pełni ją wykorzystali. Ekipa grała bez tremy, mądrze taktycznie i bardzo odważnie. Lancaster ma teraz do dyspozycji grupę utalentowanych zawodników, którzy zdobyli cenne doświadczenie i potrafią wygrywać z najlepszymi. Rozwój reprezentacji Czerwonej Róży idzie w dobrym kierunku i pozwala optymistycznie patrzeć na zbliżający się Puchar Świata.

Walia straciła tytuł, przegrywając z Irlandią i Anglią i zajęła trzecie miejsce. Niektórzy eksperci zwracali uwagę na zmęczenie zawodników po tourne British and Irish Lions – być może istotnie miało to wpływ na walijskie gwiazdy. Moim zdaniem największym problemem była jednak nierówna forma. Mimo przegranej podopieczni Warrena Gatlanda nadal stanowią elitę europejskiego rugby i na pewno nie należy ich lekceważyć. Potwierdzili to w ostatnim meczu demolując Szkocję aż 51:3.

Czwarte miejsce zajęła Francja, która tradycyjnie była nieprzewidywalna. W meczach z Walią czy Szkocją trójkolorowi grali bardzo słabo, ustępując rywalom niemal pod każdym względem. Z drugiej strony ich występy w Paryżu były wystarczająco dobre, by pokonać Anglię i Włochy oraz omal nie pozbawić Irlandii wygranej w turnieju. Drużyna znajduje się w fazie metamorfozy, widać progres w stosunku do formy sprzed roku, ale do szczytu jeszcze daleko.

Reprezentacje Szkocji i Włoch nie zaliczą turnieju do udanych. Szkoci byli blisko pokonania Francji w Edynburgu, jednak pozwolili sobie odebrać zwycięstwo. Zdołali co prawda wykraść wygraną Włochom, unikając drewnianej łyżki, ale to zdecydowanie za mało. Na szczególne uznanie zasłużył David Denton, który był jednym z najlepszych zawodników trzeciej linii w turnieju. Jeśli chodzi o Włochów, to ostatnie miejsce i pięć porażek są regresem w stosunku do poprzednich występów. Mimo tego, kilku zawodników Azzurri pokazało, że ma prawdziwy talent i w przyszłości może zastąpić Sergio Parisse w roli lidera.


Poniżej przedstawiam najlepszą wg mnie XV turnieju. 

15. Mike Brown (Anglia) 
Zdobył najwięcej przyłożeń (4), przebiegł z piłką rekordową odległość (543 metrów), trzykrotnie został wybrany graczem meczu i moim zdaniem zasłużył na tytuł najlepszego zawodnika turnieju. Brown stanowił silną broń angielskiego ataku, stwarzając niebezpieczeństwo niemal za każdym razem, gdy był w posiadaniu piłki – pokonał 25 obrońców w starciu 1 na 1! Poza Brownem na wyróżnienie zasłużył Rob Kearney, który także jest w bardzo wysokiej formie.

14. Yoann Huget (Francja)
Najlepszy zawodnik w ekipie Francji – zdobył trzy przyłożenia, w tym kluczowe w meczach z Anglią i Szkocją. Znakomicie wykorzystał sytuacje, które mu się nadarzyły. Poza nim imponującą formę prezentował irlandzki skrzydłowy Andrew Trimble.

13. Brian O’Driscoll (Irlandia)
15 lat w koszulce Irlandii, 141 meczów międzypaństwowych i zaangażowanie na 100%. Brian O’Driscoll był kluczowym zawodnikiem w irlandzkim ataku. Dwukrotnie wybrany najlepszym graczem meczu, zaimponował wysoką równą formą i zdolnością kreowania przewagi. Drugim godnym uwagi centrem był Luther Burrell z Anglii.

12. Jamie Roberts (Walia)
Dobre występy we wszystkich meczach, dwa przyłożenia na koncie. Roberts był mocnym elementem walijskiego ataku. Bardzo dobrze zagrał również Billy Twelvetrees, który znakomicie rozumiał się z Brownem, stwarzając wiele niebezpiecznych sytuacji w ofensywie.

11. George North (Walia)
Trudno uwierzyć, że North ma dopiero 21 lat i zdążył już zdobyć 20 przyłożeń dla Walii. Skrzydłowy zagrał bardzo skutecznie, stwarzał wiele problemów defensywie przeciwników. Zdobył trzy przyłożenia i pokonał 16 obrońców w sytuacjach 1 na 1.

10. Jonathan Sexton (Irlandia)
Zdobył najwięcej przyłożeń (4) i najwięcej punktów (66), rewelacyjnie prowadził grę irlandzkiej ekipy. Sexton jest w bardzo wysokiej formie i był kluczowym graczem w składzie Joe Schmidta. Na słowa uznania zasłużył także Owen Farrell, który dobrze spisywał się w drużynie Anglii, imponując zwłaszcza wysoką skutecznością kopów na bramkę.

9. Danny Care (Anglia)
Angielski łącznik ataku grał bardzo mądrze. Perfekcyjnie wykorzystywał możliwość rozegrania szybkiego karnego. To on był odpowiedzialny za szybkie tempo gry. Zdobył dwa przyłożenia, zaliczył dwie asysty i trafił dwa dropgole. 

1. Cian Healy (Irlandia)
Znakomicie spisywał się w młynach zwartych, był bardzo mobilny. Zdobył przyłożenie. Trudny do zatrzymania. Na uwagę zasłużył również Joe Marler, jednak Healy był zdecydowanie najlepszy na pozycji lewego filara.

2. Dylan Hartley (Anglia)
Niemal bezbłędne wrzuty do autu. Często angażował się w grę ofensywną, był trudny do zatrzymania. Hartley jest bez wątpienia w wysokiej formie. Na pozycji młynarza nieźle zaprezentowali się również Rory Best i Dimitri Szarzewski. 

3. Mike Ross (Irlandia)
Irlandzki filar spisywał się fantastycznie w młynach zwartych (Irlandczycy wygrali 89% własnych wrzutów). Ross, w przeciwieństwie do niektórych światowej klasy filarów, znakomicie przystosował się do nowych przepisów. Oprócz roli, jaką odgrywał w stałych fragmentach, był także silnym punktem zespołu w przegrupowaniach i grze ofensywnej.

4. Joe Launchbury (Anglia)
Angielscy wspieracze stanowili bardzo zgrany duet. Launchbury wykonywał świetną pracę w defensywie. Był bardzo aktywny w przegrupowaniach i wielokrotnie odzyskiwał piłkę. 

5. Courtney Lawes (Anglia)
Podobnie jak Launchbury, Lawes grał rewelacyjnie w defensywie, był również widoczny w akcjach ofensywnych swojego zespołu. Zawodnik skutecznie sterował angielskim autem, decydując o zagrywkach. Wygrał najwięcej autów w turnieju (28) i zabrał najwięcej piłek przy wrzucie przeciwnika. Oprócz niego na wyróżnienie zasłużył Paul O’Connell, który przyzwyczaił kibiców do wysokiego i równego poziomu.

6. Peter O’Mahony (Irlandia)
Rewelacyjny w przegrupowaniach – wygrał najwięcej piłek w rakach (7) mimo, że z powodu kontuzji zagrał tylko cztery mecze. Grał bardzo mądrze i bardzo ambitnie. Zawodnik znajdował się zawsze tam, gdzie był potrzebny. Wzór do naśladowania dla trzecioliniowców.

7. Chris Robshaw (Anglia)
Kapitan Anglii grał jak na lidera przystało. Dowodził swoją drużyną dając przykład. Robshaw miał bardzo udany turniej, zagrał pełne 400 minut, był wyróżniającym się zawodnikiem w ekipie Anglii. Zajął drugie miejsce pod względem wykonanych szarż (66). Na wyróżnienie zasługują również kapitan Walii Sam Warbuton oraz Irlandczyk Chris Henry.

8. Jamie Heaslip (Irlandia)
Na pozycji wiązacza było kilku wyróżniających się zawodników. Bardzo dobrze grał David Denton ze Szkocji, Sergio Parisse jak zwykle wiódł prym wśród Włochów. W ekipie Anglii imponującą formę zaprezentował Billy Vunipola. Mój wybór padł jednak na trzecioliniowca Irlandii. Heaslip zagrał każdą minutę z pięciu meczów, za każdym razem prezentując bardzo wysoką formę. Był neizwykle aktywny zarówno w defensywie, jak i ofensywie – atakował z piłką aż 65 razy – najwięcej w turnieju.

wtorek, 11 marca 2014

Irlandia, Anglia i Francja walczą o zwycięstwo



Czwarta runda Six Nations dostarczyła sporo emocji. Irlandia rozgromiła Włochów w Dublinie aż 46:7. Spotkanie było pożegnaniem jednego z najlepszych rugbistów na świecie Briana O’Driscolla, który rozegrał swój ostatni mecz w reprezentacji Irlandii przed własną publicznością. 

W Edynburgu Szkocja „na własne życzenie” przegrała z Francją. Gospodarze przeważali niemal przez całe spotkanie, kreowali niebezpieczne sytuacje i zasłużenie prowadzili. Prosty błąd spowodował jednak, że Francuzi powrócili do gry. Przechwytem i rajdem przez prawie całe boisko popisał się skrzydłowy Yoann Huget. W ostatnich minutach meczu Jean-Marc Doussain trafił karnego i odebrał gospodarzom zwycięstwo. Na Twickenham Anglicy pokonali Walię 29:18 i zdobyli potrójną koronę. Aktualni mistrzowie stracili więc szansę na obronę tytułu.

W ostatniej kolejce dojdzie do starcia Francji i Irlandii. Irlandczycy są obecnie głównym faworytem do zdobycia tytułu (mają 81 małych punktów). Muszą jednak pokonać ekipę trójkolorowych w Paryżu. Mimo że podopieczni Philippe’a Saint-Andre nie grają w tym sezonie najlepiej to na własnym stadionie na pewno będą niebezpieczni. Irlandia nie zwyciężyła we Francji od 2000 roku, więc zawodnicy i trenerzy są w pełni świadomi skali wyzwania, jakie na nich czeka. Wygrana byłaby szczególnie miłym prezentem dla Briana O’Driscolla, który ma szansę zejść ze sceny dopisując do swojej imponującej kariery kolejne osiągnięcie – mistrzostwo Six Nations 2014. 

Jeśli Francja zdoła jednak zwyciężyć, tytuł wcale nie będzie zagwarantowany. Aby marzyć o pierwszym miejscu Włosi musieliby wyświadczyć trójkolorowym przysługę i pierwszy raz w historii pokonać reprezentację Anglii. Taki scenariusz wydaje się być mało prawdopodobny, zwłaszcza że zarówno Anglicy, jak i Irlandczycy prezentują w tym sezonie wysoką formę. 

Większe szanse na zdobycie pucharu mają podopieczni Stuarta Lancastera. Obecnie ich strata do lidera wynosi 49 małych punktów. Anglicy będą starali się wygrać w Rzymie maksymalnie wysoko. Patrząc na dotychczasową formę młodych zawodników ataku ekipy Czerwonej Róży i nie najlepsze występy Włochów możemy przypuszczać, że na Stadio Olimpico padnie wiele przyłożeń. Angielscy kibice znajdą się w nietypowej dla nich sytuacji – zostaną zmuszeni do kibicowania reprezentacji Francji, bowiem wygrana gospodarzy w Paryżu niemal na pewno zagwarantuje Anglii zwycięstwo w turnieju.

Jak widać ostatnia runda zapowiada się niezwykle emocjonująco. Warto także dodać, że tegoroczna edycja turnieju obfituje w przyłożenia. Już po czterech rundach było ich więcej niż rok temu w całym turnieju.

wtorek, 4 marca 2014

Międzynarodowy Dzień Rugby

Pasjonaci rugby zrzeszeni w #rugbyunited wpadli na fantastyczny pomysł. Postanowili wprowadzić do kalendarza Międzynarodowy Dzień Rugby. Czwarta sobota marca została wybrana corocznym świętem rugby. W tym roku wypada 22 marca! Większość lig zarówno na północnej jak i południowej półkuli będzie w trakcie sezonu, więc świętowanie obejmie cały świat. Zachęcam wszystkich do dołączenia do obchodów, dobrej zabawy  i promowania rugby.

Dla tych, którzy nie wiedzą czym jest #rugbyunited zamieszczam kilka słów wyjaśnienia.  Rugbyunited to jedyna w swoim rodzaju inicjatywa, zrzeszająca miłośników rugby z różnych środowisk. Fantastyczna idea, która powstała na twitterze początkowo jako środek komunikacji angielskich fanów rugby. Dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu pasjonatów rozrosła się do imponujących rozmiarów. Obecnie #rugbyunited stał się jednym z najpopularniejszych i najlepszym rugbowym kanałem na twitterze, zrzeszającym nie tylko kibiców, kluby i zawodników rugby z Wielkiej Brytanii,  Nowej Zelandii czy Australii ale także z najdalszych zakątków świata jak choćby z Cypru, Japonii, Filipin czy Paragwaju. W tym towarzystwie nie mogło zabraknąć Polski – nasz profil znajdziecie tutaj @RugbyPol_. Inicjatywy rugbyunited zyskały uznanie wśród profesjonalistów, którzy włączyli się w ten niezwykły projekt, wśród nich znaleźli się m.in. RFU, ESPN, Canterbury, The Rugby Paper oraz liczne kluby z Aviva Premiership i RaboDirect Pro12. Z rugbyunited współpracowały gwiazdy światowego formatu, które odpowiadały na pytania zadawane przez fanów i udzielały wywiadów, jak choćby Bryan Habana.

poniedziałek, 3 marca 2014

Podsumowanie 16 rundy Aviva Premiership


Do zakończenia zasadniczej części sezonu pozostało już tylko sześć kolejek. Każde zwycięstwo jest teraz szczególnie cenne. Dzielnie walczący zespół Worcester kolejny raz był o włos od wygranej, jednak ponownie musiał uznać wyższość rywali. Na szczycie tabeli walkę o pierwszą lokatę toczą Saracens i Northampton Saints. Trwa również ekscytująca rywalizacja o trzecie i czwarte miejsce, które gwarantują udział w play-off. W wyścigu nadal biorą udział cztery zespoły. Poniżej krótkie podsumowanie każdego z meczów.

Bath – Saracens 10:23
Meczem na szczycie było starcie Bath i Saracens. Gospodarze wygrali ostatnie dwanaście spotkań na Recreation Ground i przystępowali do meczu z nadzieją na podtrzymanie dobrej passy. Ekipa Saracens okazała się jednak za mocna. Doświadczeni zawodnicy Sarries zasłużenie zwyciężyli, rozwiewając marzenia Bath o zajęciu drugiego miejsca – gwarantującego półfinał na własnym stadionie. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli dwaj gracze gości – rwacz Jacques Burger, oraz Alex Goode, który zamiast na pozycji obrońcy wystąpił jako łącznik ataku, świetnie radząc sobie z zadaniem. Wygląda na to, że Saracens znaleźli sposób na Bath. Już czwarty sezon z rzędu zaliczyli podwójne ligowe zwycięstwo nad tym zespołem.

Exeter Chiefs – London Irish 18:0
Exeter Chiefs przełamali fatum i zakończyli trwającą pięć meczów serię porażek. Gospodarze schodzili na przerwę prowadząc 6:0, za sprawą celnych karnych egzekwowanych przez Henry’ego Slade’a. Po zmianie stron przyłożenia zdobyli środkowi ataku – Phil Dollman i Ian Whitten. Warto dodać, że Chiefs zwyciężyli „do zera” dopiero pierwszy raz w historii ich występów w Aviva Premiership.

Harlequins – Worcester Warriors 21:20
Ostatnia drużyna w tabeli – Worcester Warriors przegrała 21. ligowy mecz z rzędu (16. w tym sezonie). Kibice Warriors czekają na zwycięstwo w Aviva Premiership już ponad rok! Ostatni raz ich zespół zwyciężył 1 marca 2013 roku. Trzeba przyznać, że ekipa Deana Ryana walczyła bardzo ambitnie. Po 30 minutach przyjezdni prowadzili na Twickenham Stoop 0:13. Gospodarze zachowali jednak zimną krew i zaczęli systematycznie odrabiać straty, na 11 minut przed końcem wygrywali już 21:13. Goście zdołali odpowiedzieć akcją za 7 punktów w 74. minucie, ale Quins nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa.

London Wasps – Sale Sharks 17:21
Dramatyczny przebieg miało starcie drużyn ze środka tabeli. W 6. minucie  Joe Simpson został ukarany żółtą kartką za atak w powietrzu na łącznika ataku Sale. Nick MacLeod nie był w stanie kontynuować gry a na jego miejsce wszedł Danny Cipriani. Goście wykorzystali okres przewagi zawodnika i wyszli na prowadzenie 0:10. Później, do głosu doszli gospodarze, którzy zdobyli aż 17 punktów. Mądrze grająca ekipa Sale zdołała jednak wykorzystać swoje atuty – szczególnie grę młynem i dobre kopy taktyczne – i odzyskała prowadzenie w 60. minucie nie oddając go już do końca spotkania. Na słowa uznania kolejny raz zasłużył Danny Cipriani, który zdobył 11 punktów przeciwko swojemu dawnemu klubowi. Dzięki zwycięstwu Sharks nadal liczą się w wyścigu o pierwszą czwórkę, a ich przewaga nad siódmą drużyną wzrosła do 8 punktów.

Northampton Saints – Gloucester 39:13
Mimo wyrównanej pierwszej połowy, która zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 13:10, Saints nie mieli większych problemów z pokonaniem Gloucester. Rugbiści Northampton odnieśli jedenaste z rzędu ligowe zwycięstwo. Pięć przyłożeń zapewniło punkt bonusowy i podopieczni Jima Mallinera utrzymali dwupunktową przewagę nad wiceliderem – Saracens. W pomeczowym wywiadzie trener Saints chwalił rezerwowych, którzy rozegrali dobre spotkanie. Ich wejście na boisko wniosło wiele pozytywnej energii.

Newcastle Falcons – Leicester Tigers 18:41
Mistrzowie Anglii wysoko pokonali przedostatnią drużynę tabeli – Newcastle Falcons. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy wyszli na prowadzenie 10:3, jednak jeszcze przed przerwą przyjezdni odrobili straty. Po zmianie stron przewaga gości stawała się coraz bardziej wyraźna. Nawet trzy żółte kartki, nie zdołały przeszkodzić Leicester w zdobyciu bonusu za przyłożenia. Bardzo dobre spotkanie rozegrał skrzydłowi Niki Goneva. Utalentowany zawodnik z Fidżi zaliczył dwie „piątki” i kolejny raz potwierdził wysoką formę (w ostatnich czterech spotkaniach zdobył pięć przyłożeń). W szeregach Tigers wystąpił Manu Tuilagi, który wyleczył kontuzję i prawdopodobnie wkrótce powróci do reprezentacji Anglii.