MyMenu1

niedziela, 31 maja 2015

Saracens mistrzami Anglii!


Saracens drugi raz w przeciągu czterech sezonów triumfują w Premiership. W sobotę pokonali na Twickenham Bath 16:28. W poprzednim sezonie, po dramatycznym meczu i dogrywce, tytuł wymknął się ekipie Sarries. Tym razem zawodnicy perfekcyjnie zrealizowali założenia taktyczne i pewnie pokonali rywali. 

Drużyna Saracens rozpoczęła spotkanie bardzo dobrze. Kontrolowała tempo i szybko narzuciła przeciwnikom swój styl gry. Przewaga w młynach zwartych, przegrupowaniach oraz silna obrona nie pozwalały niebezpiecznemu atakowi Bath na rozwinięcie skrzydeł. Pierwsza połowa meczu należała do Saracenów. Trzy przyłożenia, które zdobyli Owen Farrell, Jamie George oraz Chris Wyles pozwoliły na zbudowanie wysokiej przewagi. Po 40 minutach zespół Marka McCalla prowadził aż 3:25.

Po zmianie stron, rywale zdołali nieco zmniejszyć stratę. Celne kopy George’a Forda oraz przyłożenie Jonathana Josepha zredukowały deficyt do 9 punktów. Na 20 minut przed końcem spotkania było 16:25. Doświadczony zespół Saracens nie pozwolił jednak na nic więcej. Farrell trafił karnego ustanawiając wynik na 16:28. 

Mecz mógł mieć inny przebieg. W pierwszych minutach spotkania Owen Farrell sfaulował Anthonego Watsona. Zagranie nie było celowe, jednak „krawat” okazał się na tyle niebezpieczny, że zawodnik Bath musiał opuścić boisko. Sędzia podyktował tylko rzut karny, ale część kibiców była zdania, że karą powinna być żółta, lub nawet czerwona kartka. Farrell pozostał jednak na boisku i był kluczowym graczem swojej drużyny. Zdobył przyłożenie i został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.

Niezależnie od tego incydentu, całemu zespołowi Saracens należą się wielkie gratulacje. Uważam, że zasłużyli na tytuł mistrzowski. Dobry występ w finale był zwieńczeniem udanego sezonu, w którym wielokrotnie potwierdzali profesjonalne przygotowanie i umiejętność adaptacji do taktyki.

niedziela, 3 maja 2015

Toulon ponownie mistrzem Europy!



Toulon, jako pierwszy klub w historii został mistrzem Europy trzeci raz z rzędu! We francuskiej batalii toczącej się w angielskiej fortecy Twickenham, podopieczni Bernarda Laporte, po dobrym i bardzo emocjonującym spotkaniu pokonali ASM Clermont Auvergne  18:24 (11:16).

Mecz rozpoczął się od prowadzenia Clermont. Camille Lopez trafił karnego w 7. minucie a chwilę później dołożył kolejne trzy punkty z podstawki. Leigh Halfpenny zmniejszył stratę do 3 punktów, celnie egzekwując karnego w 16. minucie. 

Pierwsze przyłożenie zdobył reprezentant Francji Wesley Fofana w 24. minucie spotkania. Mogan Parra nakrył kop łącznika młyna, piłka odbiła się i trafiła w ręce Fofany, który po krótkim sprincie umieścił ją na polu punktowym. Podwyższenie okazało się niecelne, ale zespół Clermont wyszedł na „bezpieczne” prowadzenie 11:3. Żółtą armię – jak potocznie nazywani są fani Clemont - ogarnęła euforia. Radość nie trwała jednak długo, bowiem strata punktów podziałała na graczy Toulon jak dodatkowa motywacja. Przyspieszyli tempo, wzmocnili obronę i zaczęli zmuszać rywali do popełniania błędów. 


Leigh Halfpenny zamienił dwa karne na 6 punktów i przewaga Clermont stopniała do dwóch oczek. Nick Abendanon miał szansę zakończyć pierwszą połowę spotkania. Po upływie 40 minut gra toczyła się do martwej piłki, wystarczyło kopnąć w aut i drużyna Clermont udałaby się do szatni będąc na prowadzeniu. Obrońca zdecydował się jednak na inne rozwiązanie. Po jego kopie piłka trafiła w ręce Chrisa Masoe, który zapoczątkował piękną akcję ze środka boiska. Po kilku fazach i dobrych podaniach, Mathieu Bastareaud zdobył przyłożenie. Halfpenny dołożył 2 punkty z podstawki i Toulon wygrywał 11:16.

Po zmianie stron, walijski obrońca zwiększył przewagę do 8 punktów, celnie egzekwując karnego w 51. minucie. Zespół Clermont nie zamierzał się jednak poddawać. Nick Abendanon zrehabilitował się za swój błąd z końca pierwszej połowy i po ładnej indywidualnej akcji zdobył przyłożenie. Lopez dołożył podwyższenie i w 62. minucie różnica wynosiła już tylko 1 punkt. Determinacja zawodników Toulon, aby zapisać się na kartach historii jako pierwszy zespół, który zdobył europejską koronę trzy lata z rzędu okazała się bardzo silna. Gracze imponowali zaangażowaniem i bardzo mocną obroną. Ostatecznie bohaterem meczu został Drew Mitchell. Skrzydłowy przeprowadził fantastyczny indywidulany atak, pokonując aż sześciu obrońców i przyłożył piłkę na polu punktowym rywali, ustalając wynik meczu na 18:24.

Olbrzymie brawa należą się obu zespołom. Spotkanie stało na wysokim poziomie i było ciekawym widowiskiem. Toulon stał się najlepszym europejskim klubem w historii. Jako pierwszy zwyciężył europejskie puchary trzy razy z rzędu. Jest to wielki wyczyn, który z pewnością będzie bardzo trudny do pobicia. Gratulacje!

Poniżej skróty z finału.