MyMenu1

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Ulster i Leinster w finale Heineken Cup

W obu półfinałach tegorocznego Heineken Cup zwyciężyły irlandzkie drużyny. Mecze były bardzo zacięte i stały na wysokim poziomie.

Ulster - Edinburgh 22:19
W sobotę drużyna z Ulster po raz drugi w historii zapewniła sobie awans do finału Heineken Cup. Irlandczycy pokonali bardzo ambitnie grających Szkotów 22:19. Niemal przez całe spotkanie utrzymywał się wynik kontaktowy, mimo że gra była wyrównana, to gospodarze lepiej poradzili sobie w tym trudnym pojedynku. Rugbiści z Ulster popełnili znacznie mniej błędów indywidualnych, dodatkowo dominowali w młynach zwartych. To wystarczyło, by zwyciężyć wymagającego rywala. Warto nadmienić, że wszystkie 11 kopów na bramkę w tym meczu było skutecznych. Spotkanie, choć nie obfitowało w spektakularne akcje, na pewno mogło się podobać. Obie drużyny grały twardo i walczyły bardzo ambitnie - szczególnie było to widoczne w obronie i przegrupowaniach. Gratulacje dla Ulster i słowa uznania za bardzo dobrą postawę dla Edynburga. 

Clermont - Leinster 15:19
Niedzielny półfinał dostarczył więcej emocji niż niejeden horror. Od początku spotkania gra była bardzo wyrównana. Po czterdziestu minutach Francuzi prowadzili 12:6. Tuż po zmianie stron, po znakomitej akcji Roba Kearneya jedyne w tym meczu przyłożenie zdobył Cian Healy. Po udanym podwyższeniu rugbiści z Leinster objęli prowadzenie. Celny dropgol zwiększył ich prowadzenie do 4 punktów - wynik na tablicy 12:16. Francuzi odpowiedzieli karnym zmniejszając różnicę do jednego punktu. Ostatnie piętnaście minut spotkania było jeszcze bardziej dramatyczne. Najpierw Jonathan Sexton trafił bardzo ważnego karnego, który zwiększył przewagę Leinster do czterech punktów. Skuteczność kolejnego karnego musiała być rozstrzygnięta przez TMO - po kilkukrotnym obejrzeniu powtórki, sędzia uznał, że piłka minęła słupek po niewłaściwej stronie. Wynik pozostał bez zmian. Czas działał na korzyść gości, Francuzi podjęli desperackie ataki, aby w ostatnich minutach zdobyć zwycięskie przyłożenie. Byli bardzo bliscy sukcesu - na kilka minut przed końcem gry wyglądało na to, że Wesley Fofana przechylił szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy, jednak wideopowtórka pokazała, że punkty nie zostały zdobyte właściwie. Przez ostatnie minuty gra toczyła się na metr przed polem punktowym Irlandczyków, jednak zawodnicy Clermont nie zdołali już sforsować doskonałej obrony gości. Rugbiści z Leinster zwyciężyli, zwiększając passę spotkań bez porażki w Heineken Cup do 14 meczów.

19 maja w finale na Twickenham czekają nas derby Irlandii Leinster - Ulster.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Zapowiedź półfinałów Heineken Cup

Nadchodzący weekend zapowiada się bardzo emocjonująco. W sobotę, w półfinale Heineken Cup Ulster podejmie Edinburgh - ekipę, która jak na razie sprawiła największą niespodziankę turnieju. W drodze do półfinału wyeliminowała czterokrotnego zwycięzcę - Stade Toulouse. Edinburgh już teraz może zaliczyć turniej do udanych, jest to pierwsza szkocka ekipa, która znalazła się w półfinałach. Jeśli uda im się pokonać rywali, będzie to historyczny sukces nie tylko dla drużyny z Edynburga, ale także dla całego szkockiego rugby. W tym pojedynku to Ulster jest jednak zdecydowanym faworytem. Irlandczycy na swojej drodze pokonali już jednego z najbardziej niebezpiecznych przeciwników - Munster, jeśli więc nie uda im przejść do kolejnej fazy turnieju, z pewnością uznają to za niewykorzystaną szansę.

W niedzielnym półfinale, obrońca pucharu – Leinster – zagra z francuską drużyną Clermont Auvergne. Oba zespoły radzą sobie bardzo dobrze w swoich ligach (Leinster jest na pierwszym miejscu, a Clermont na drugim), będzie to więc mecz na szczycie. Clermont wystąpi osłabione, jeden z kluczowych zawodników David Skrela nadal nie wyleczył kontuzji jakiej nabawił się podczas ćwierćfinału. Ten fakt przemawia na korzyść Irlandczyków, jednak zwycięstwo we Francji nigdy nie należy do łatwych. 

Jeśli zarówno Ulster, jak i Leinster wygrają mecze, będzie to dopiero drugi przypadek w historii, gdy w finale naprzeciw siebie staną dwie drużyny z jednego kraju. Wcześniej w sezonie 2002/2003 dokonały tego francuskie ekipy Toulouse i Stade Francais. Czy do tego dojdzie przekonamy się już za kilka dni.

środa, 18 kwietnia 2012

Co się stało z koszulkami rugby?

Jednym z najbardziej przełomowych momentów w historii rugby była bez wątpienia decyzja o wkroczeniu w erę profesjonalizmu. Zapis z 26 sierpnia 1995 roku skierował naszą dyscyplinę na nową drogę, z której nie ma powrotu. Analiza następstw tego wydarzenia to temat na obszerną pracę naukową - powstało zresztą kilka ciekawych książek poświęconych metamorfozie rugby ze sportu amatorskiego w profesjonalny. Ja zajmę się bardzo wąską kwestią, jednym ze skutków przemiany, wyraźnie widocznym w dzisiejszych czasach. Mam na myśli zmianę wyglądu strojów rugbowych. Mimo że ubiór używany do gry w rugby, podobnie jak sama dyscyplina, stale ewoluował, to w ostatnich latach zmiany jakie zachodzą w strojach graczy są bardzo radykalne. 

Jeszcze kilka lat temu koszulka do rugby była z łatwością rozpoznawalna. Tradycyjny krój z kołnierzykiem i kilkoma guzikami stał się ikoną tego sportu, kojarzoną niemal na równi z owalną piłką i bramką w kształcie litery H. Wzory i barwy zarówno klubów, jak i reprezentacji narodowych przez lata pozostawały niemal zupełnie niezmienne. Kibice już na pierwszy rzut oka mogli rozpoznać drużyny, pomiędzy którymi toczy się spotkanie. Obecnie sytuacja uległa diametralnej zmianie. Wiele zespołów zdecydowało się na bardzo odważne decyzje dotyczące meczowego ubioru zawodników. Liderem w doborze kontrowersyjnych strojów jest drużyna Stade Francais, która preferuje bardzo awangardowe koszulki. Reprezentacje narodowe również eksperymentują - przykładem jest Anglia, która zdecydowała się występować w czarnych (rugby 15) oraz pomarańczowych, a obecnie fioletowych (rugby 7) koszulkach.

Rewolucja związana jest z dwoma aspektami. Po pierwsze, rozwój technologii umożliwił produkcję strojów o lepszych właściwościach. Zastosowanie materiałów syntetycznych, takich jak poliester, które zastąpiły bawełnę, umożliwiło stworzenie produktów, które są bardziej wytrzymałe, lżejsze, lepiej „oddychają” i odprowadzają pot. Dodatkowo utrudniają przeciwnikowi chwytanie, ponieważ są śliskie i ściśle przylegają do ciała. Nowe metody produkcji umożliwiły również stworzenie dowolnych wzorów i kolorów.

Druga kwestia wiąże się z aspektem finansowym. Dochód ze sprzedaży gadżetów klubowych, replik koszulek i wszelkich produktów skierowanych do kibiców stanowi jedno z głównych źródeł utrzymania profesjonalnych klubów. Specjaliści od promocji i marketingu, których zatrudniają kluby dobrze wiedzą jak zwiększyć zainteresowanie. Jednym z podstawowych zabiegów jest wypuszczenie na rynek nowego asortymentu wraz z każdym nowym sezonem. Do tego dochodzą inne ubiory na mecze ligowe oraz turnieje międzynarodowe (np. Heineken Cup czy Amlin Challenge Cup). 

O ile unowocześnianie sprzętu idące w parze z rozwojem technologii można uznać za naturalny proces, który od lat towarzyszy sportowi i zazwyczaj wpływa na niego korzystnie, to swobodne podejście do tradycyjnego wyglądu koszulek nie jest już tak jednoznaczne. Fakt, że zespoły w każdym sezonie zmieniają wygląd strojów i coraz częściej zaskakują kibiców nowymi pomysłami staje się coraz bardziej powszechny. Kibice mimo początkowego szoku, zaczynają się już przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy. W moim odczuciu tradycja jest jednak zbyt pochopnie poświęcana na rzecz marketingu. Zamiast ciągłych zmian, wolałbym raczej widzieć bardziej konserwatywne podejście. Przykładem na to, że nawet na najwyższym poziomie można działać inaczej jest część klubów z USA grających w football amerykański, hokej,  koszykówkę czy baseball, których wizerunek od lat pozostaje niezmienny. Koszulki oraz herby zespołów jak np. Chicago Bulls, Los Angeles Lakers czy New York Yankees są rozpoznawalne na całym świecie nie tylko przez kibiców, ale również przez osoby zupełnie niezwiązane ze sportem. Budowanie marki, jaką jest profesjonalna drużyna sportowa powinno być silnie oparte na jej historii i tradycji. Swobodne podejście do barw i ciągłe zmiany wzorów nie sprzyjają wzmacnianiu tożsamości. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za wygląd profesjonalnych drużyn rugby, wkrótce dojdą do podobnych wniosków. Mam nadzieję, że koszulce rugby zostanie przywrócony należny jej szacunek, że powróci do bycia czymś więcej niż tylko wyrazem artystycznej ekspresji projektantów.

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć najbardziej awangardowych strojów, w jakich „zmuszeni” są grać profesjonalni rugbiści.

















środa, 11 kwietnia 2012

Wygraj darmowe bilety na mecz rugby

Technologia sprawia, że mecze rugby stają się coraz bardziej przystępne. Dostęp do transmisji ze spotkań staje się coraz prostszy i coraz większa rzesza kibiców może śledzić zmagania na najwyższym poziomie. Ci, którzy nie są w stanie obejrzeć spotkań na żywo, bez trudu znajdą w Internecie najlepsze fragmenty, a czasem całe mecze ze światowych aren. Zainteresowanym polecam stronę http://www.rugbydump.com/, na której niemal codziennie pojawiają się ciekawe urywki spotkań.

Mimo wszystkich zalet jakie niesie za sobą transmisja telewizyjna, atmosfera jaka panuje na stadionie może być w pełni doceniona, tylko jeśli się na nim znajdziemy. Mecze rugby najwyższej rangi to prawdziwe święto. Emocji jakich dostarcza gra oglądana z trybun nie da się porównać z niczym. Kilka razy miałem okazję uczestniczyć w widowiskach z najwyższej półki takich jak Six Nations czy finał Aviva Premiership i za każdym razem wracałem bardzo zadowolony.

Popyt na najważniejsze mecze zawsze jest duży, bilety często są wyprzedane do ostatniego miejsca. Wyjazd na takie wydarzenia jak finał Heineken Cup, warto zaplanować ze sporym wyprzedzeniem. Przy okazji dużych imprez zawsze istnieje jednak szansa dostania się na mecz za darmo. Nie mam na myśli przeskakiwania przez płot, ale udział w konkursach. Przy odrobinie szczęścia można zapewnić sobie niezapomnianą przygodę. Oficjalni sponsorzy czy duże portale zajmujące się rugby zawsze mają pulę biletów przeznaczoną na nagrody. Warto brać udział w konkursach. Nic nie ryzykując można wygrać bilety na najlepsze rugbowe imprezy. W ten sposób obejrzałem już mecz Nowa Zelandia - Barbarians, a w tym roku pojadę na finał Aviva Premiership. 

Zainteresowanym podaję kilka linków, które mogą okazać się przydatne.
Bilety na finał Aviva Premiership od HiltonHHonors lub ESPN Scrum
Koszulka Barbarians z autografami od Lovell Rugby
Bilety na mecz Szkocja - Nowa Zelandia od Carling
Koszulka polo od Rugby World

Powodzenia

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Ćwierćfinały Heineken Cup 2012


Ćwierćfinały Heineken Cup za nami. Turniej, jak co roku, udowodnił, że jest największym sprawdzianem dla europejskich drużyn. Ekipy, które stanęły na przeciw siebie w 1/8 finału, zaprezentowały rugby na najwyższym poziomie. Spotkania były bardzo zacięte, a gra toczyła się na niewiarygodnej szybkości i intensywności. 

Już pierwszy sobotni pojedynek pokazał, czego możemy się spodziewać po fazie play-off. Edynburg sprawił miłą niespodziankę swoim kibicom, wygrywając 19:14 z jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Europie. Szkoci, po dramatycznym meczu pokonali Stade Toulouse - ekipę przez wielu uważanych za faworyta. Jest to historyczny sukces drużyny oraz szkockiego rugby, po raz pierwszy bowiem, szkocki zespół znajdzie się w półfinale turnieju.

W drugim sobotnim meczu Leinster zwyciężył z Cardiff Blues 34:3. Irlandczycy zagrali, jak na mistrzów przystało. Spotkanie oglądałem z prawdziwą przyjemnością. Akcje jakie tworzyli zawodnicy Leinster to majstersztyk rugby. Na szczególne uznanie zasługują punkty zdobyte przez Briana O'Driscolla po znakomitym drużynowym zagraniu. 

W trzecim meczu zmierzyli się ze sobą lokalni rywale. Munster podejmowali na własnym stadionie Ulster. Pojedynek był bardzo zacięty. Obie drużyny wykonały niewiarygodną pracę w obronie. Mimo że to gospodarze mięli optyczną przewagę, goście byli dużo bardziej skuteczni w wykorzystywaniu szans. W pewnym momencie prowadzili nawet 0:19. Munster nie jest jednak ekipą, która łatwo się poddaje. Zawodnicy „czerwonej armii” robili wszystko co w ich mocy, by odrobić straty, przeciwnicy zdołali jednak wytrzymać napór i zapewnili sobie miejsce w półfinale wygrywając 16:22. 

Czwarty mecz to pojedynek angielsko-francuski. Saracens podejmowali Clermont Auvergne. Pierwsza połowa była przede wszystkim pojedynkiem kopaczy. Po czterdziestu minutach Clermont prowadzili 3:9, wszystkie punkty zdobywając z karnych. Po zmianie stron, widowisko stało się ciekawsze. Mimo bardzo ambitnej gry Anglików, to goście zdobywali kolejne punkty. Saracenom zabrakło dokładności w kluczowych momentach. Francuzi wykorzystali szanse jakie stworzyli i przypieczętowali awans do 1/2 finału wygrywając 3:22.

Półfinałowe pary to: Ulster - Edinburgh i Clermont Auvegne - Leinster. Po obejrzeniu meczów ćwierćfinałowych, obstawiałbym irlandzki finał Ulster - Leinster. Co prawda wielokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, że w Heineken Cup nie ma pewniaków. Pozostaje więc czekać na kolejny etap turnieju, który odbędzie się 28 i 29 kwietnia.

piątek, 6 kwietnia 2012

Salford City Stadium - nowym domem Sale Sharks

Sportowy świat północno-zachodniej Anglii, przez ostatnie dni mówił tylko o jednym. Sale Sharks przenoszą się na nowy stadion. Informacja została oficjalnie potwierdzona na konferencji prasowej. Po dziewięciu latach spędzonych w Stockporcie, Sharksi zdecydowali się na zmianę stadionu. Na Edgeley Park zobaczymy jeszcze tylko dwa mecze, nowy sezon rozpocznie się w Barton na Salford City Stadium. Nowoczesny obiekt, który niedawno został oddany do użytku będzie wykorzystywany przez dwie drużyny - Sale Sharks i grającą w rugby trzynastoosobowe Salford Reds.
Decyzja o przeprowadzce została entuzjastycznie przyjęta. Zarówno eksperci, jak i większość kibiców uważają, że nowy obiekt wpłynie korzystnie na obraz klubu i pomoże w realizacji zamierzeń Steve'a Diamonda. 

Na konferencji prasowej dyrektor generalny klubu, po raz kolejny wspomniał o metamorfozie, w trakcie której znajdują się Sharksi. Celem jest zbudowanie potęgi w północno-zachodniej Anglii. Sale Sharks w przeciągu czterech lat mają stać się zespołem walczącym o najwyższe laury zarówno w Aviva Premiership, jak i na arenie europejskiej. Jeśli uda się zrealizować ten plan, obiekt będący w stanie pomieścić 20 000 kibiców z pewnością okaże się przydatny.

Pierwszy mecz na Salford City Stadium przewidziano na sierpień 2012, przeciwnikiem będzie ekipa Leinster.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Czy Sale Sharks zmienią nazwę?

Moja wcześniejsza nieoficjalna informacja została potwierdzona. Danny Cipriani podpisał trzyletni kontrakt z Sale Sharks. Do zespołu dołączy także Richie Gray. Są to dobre wiadomości dla fanów Sharksów. Steve Diamond szuka wzmocnień. Po ostatnich porażkach, decyzja o zakontraktowaniu nowych zawodników wydaje się być jeszcze bardziej uzasadniona.
Mimo że dwa tygodnie temu Sale Sharks mieli szansę na awans do pierwszej czwórki, teraz pozostała jedynie nadzieja, że uda się zająć miejsce gwarantujące udział w Heineken Cup.

Metamorfoza klubu przebiega nie tylko w obrębie składu, trenerów i działaczy. Proces jest dużo bardziej złożony. Steve Diamond działa na szeroką skalę. Jego celem jest stworzenie z Sharksów profesjonalnej drużyny rugby, z którą utożsamialiby się kibice całego północno-zachodniego regionu Anglii. Przyciągnięcie nowych fanów na pewno jest dobrym pomysłem. Idąca za tym decyzja o przeniesieniu się z dziesięciotysięcznego stadionu Edgeley Park do nowego, niedawno wybudowanego, dwudziestotysięcznego obiektu w Salford, mimo że wywołuje dyskusje, również wydaje się uzasadniona.

Największe kontrowersje wzbudza jednak pomysł o zmianie nazwy. Co prawda są to informacje nieoficjalne, ale w kręgu osób związanych z zespołem, mówi się, że klub ma zamiar występować pod innym szyldem. Chodzi o całkowite zrezygnowanie z członu Sale lub zastąpienie go innym. Jako propozycje, pojawiają się m.in. Manchester Sharks lub North West Sharks. Kibicom ciężko pogodzić się z tym zabiegiem marketingowym. Klub Sale FC powstał w 1861 roku i jest piątym najstarszym klubem rugby w Anglii. Na jego bazie stworzono profesjonalną drużynę, która później przyjęła nazwę Sale Sharks i zdobyła mistrzostwo Anglii w 2006 roku oraz dwukrotnie zwyciężyła w European Challenge Cup w 2002 i 2005 roku.
150 lat to kawał historii, a jej fragment, jest przynajmniej częściowo, odzwierciedlony w nazwie klubu. Być może już wkrótce kalkulacje marketingowe wygrają z tradycją. Być może nieodłączna do tej pory pieśń kibiców „Saaaaaaaaale”, która przez lata zagrzewała zawodników do gry, zniknie z trybun. Co ją zastąpi i czy coś ją zastąpi? Czas pokaże.