MyMenu1

wtorek, 30 grudnia 2014

11. kolejka Aviva Premiership


W okresie świątecznym angielska liga tradycyjnie już serwuje kibicom prawdziwą rugbową ucztę. Nie inaczej było i tym razem. 11. kolejka była niesłychanie emocjonująca. Aż sześć spotkań zakończyło się zwycięstwem gości. Poniżej krótka relacja z każdego meczu.

London Irish – London Welsh 24:9
Zmagania rozpoczęły się w piątkowy wieczór. Naprzeciw siebie stanęły dwie ekipy z dołu tabeli. Mecz z pewnością nie należał do ładnych. Sędzia zmuszony był ukarać czerwoną kartką Daniela Leo z London Irish oraz Toma Maya z London Welsh. Pierwsza połowa była dosyć wyrównana, jednak po zmianie stron gospodarze zaczęli dominować i ostatecznie przerwali złą passę porażek zapisując na swoim koncie zasłużone zwycięstwo. Beniaminek wyraźnie odstaje od reszty stawki – w 11 meczach Welsh stracili już ponad 500 punktów! Jako ciekawostkę dodam, że w ubiegłym sezonie aż 8 ekip zakończyło cały sezon tracąc mniej.


Harlequins – Northampton Saints 25:30
Hitem kolejki był mecz na Twickenham, który zgromadził 82 000 kibiców. Początkowo przeważał zespół Quins, który wyszedł na prowadzenie 8:0. Druga połowa była znacznie bardziej wyrównana. Mistrzowie pokazali jednak prawdziwą siłę charakteru i perfekcyjnie wykorzystywali nadarzające się szanse. Szczególnie dobrze grał, przechodzący w przyszłym sezonie do Toulon, Samu Manoa. Najpierw sam zdobył przyłożenie dla Saints a później wypracował sytuację, którą wykończył George North. Dzięki zwycięstwu zespół Northampton zachował pozycję lidera.


Newcastle Falcons – Saracens 23:25
Ciekawy przebieg miało spotkanie na Kingston Park. Ponad 9 000 fanów podziwiało jeden z najlepszych w tym sezonie występów Newcastle. Pierwsze 40 minut zakończyło się wynikiem kontaktowym 6:10. Po zmianie stron gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 13:10 dzięki przyłożeniu Sinoti i podwyższeniu Socino. Zawodnicy Saracens odpowiedzieli odważną decyzją. W 54. minucie zamiast kopać na słupy zdecydowali się posłać piłkę w aut. Młynarze związali skutecznego maula i piłkę na polu punktowym przyłożył Tompkins. Farrell trafił podwyższenie, niedługo później dodał 3 punkty z karnego a Chris Ashton zdobył trzecie przyłożenie dla ekipy gości. W 73. minucie było 13:25. Zespół Falcons pokazał szpony w ostatnich minutach - Chris Harris dwukrotnie przyłożył piłkę na polu punktowym rywali. Niestety dla gospodarzy oba podwyższenia okazały się niecelne i Sarries wyszli z batalii zwycięsko.  


Sale Sharks – Leicester Tigers 30:32
Ten mecz miałem okazję obserwować z trybun. Sharks zgromadzili rekordową ilość fanów. Aż 11 247 kibiców obserwowało bardzo dobre spotkanie, w którym zdobyto aż 8 przyłożeń. Muszę przyznać, że atmosfera na wypełnionym po brzegi AJ Bell Stadium była wspaniała. Głośny doping wyraźnie zmotywował gospodarzy, którzy grali z olbrzymią ambicją i zdominowali rywali. Po 44 minutach Sale Sharks prowadzili 30:15 i zanosiło się na to, że zdołają pokonać niebezpiecznych przeciwników. Niestety niezbyt mocna ławka rezerwowych jest piętą achillesową ekipy Steve’a Diamonda w tym sezonie. Podobnie jak w kilku poprzednich meczach, Sale pozwolili przeciwnikom przejąć inicjatywę i Tigers zaczęli odrabiać straty. Przyjezdni przeprowadzili zwycięską akcję na 2 minuty przed końcem meczu. Gospodarze musieli zadowolić się dwoma punktami i z pewnością będą zawiedzeni, że zwycięstwa nie udało się dowieźć do końca. Kilka decyzji sędziego było dość kontrowersyjnych, w kilku akcjach zabrakło dokładności, ale niezależnie od tego Tigers zasłużyli na olbrzymie brawa za grę do końca i zwycięstwo w niemal przegranym spotkaniu.


Bath – Exeter Chiefs 31:14
Zespół Bath odnotował kolejne zwycięstwo i pokazał, że jest poważnym kandydatem do tytułu. Obecnie zajmuje drugie miejsce w tabeli tracąc jedynie 1 punkt do Northampton. Początkowo mecz był dosyć wyrównany. W 44. minucie na tablicy wyników było 14:14. Po wprowadzeniu na plac gry rezerwowych, gospodarze przyspieszyli tempo i zdobyli aż 17 punktów nie pozwalając rywalom na żadną odpowiedź. Warto dodać, że na boisku kolejny raz pojawił się Sam Burgess, ten zawodnik przykuwa obecnie sporą uwagę, wciąż jednak musi zdobyć więcej doświadczenia w rugby piętnastoosobowym.


Gloucester – Wasps 23:30
Wasps imponują ostatnio dobrą formą. Tym razem odnieśli cenne wyjazdowe zwycięstwo nad Gloucester. Na Kingsholm nikomu nie gra się łatwo i chociaż do przerwy przyjezdni prowadzili 14:24 to, po zmianie stron gospodarze, za sprawą celnych kopów Laidlawa zmniejszyli stratę do zaledwie jednego punktu. Ostatecznie Wasps zdołali jednak dowieźć zwycięstwo do końca i zanotowali pierwszą w tym sezonie wyjazdową wygraną.

środa, 24 grudnia 2014

Wszystkiego najlepszego!



Życzenia zdrowych radosnych i pogodnych Świąt 
oraz szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich czytelników bloga. 

Oby nadchodzący 2015 rok przyniósł jeszcze więcej wspaniałych chwil 
spędzonych z owalną piłką!

niedziela, 21 grudnia 2014

Sale Sharks pokonali Exeter Chiefs


W ostatni piątek wybrałem się na ligowe starcie pomiędzy Sale i Exeter. Podobnie jak poprzednio, także tym razem nie zawiodłem się. Mecz dostarczył wielu emocji i był pokazem dobrego angielskiego rugby. Co prawda warunki pogodowe nie sprzyjały szybkiej i otwartej grze, ale ekipa Steve’a Diamonda perfekcyjnie dopasowała taktykę i zademonstrowała jak niebezpieczna może być dobrze wykorzystana formacja młyna.

Silny deszcz sprzyjał gospodarzom, którzy wyraźnie zdominowali rywali. Danny Cipriani bardzo mądrze dowodził grą i kolejny raz był kluczowym zawodnikiem manchesterskiej drużyny. Być może Stuart Lancaster, który zasiadał na trybunach, zdecyduje się dołączyć zdolnego łącznika ataku do angielskiej reprezentacji. 

Ekipa Sharks niemal od pierwszych minut meczu, wykorzystywała swoją najgroźniejszą broń, czyli maule autowe. Kilka razy była bardzo bliska zdobycia punktów, ale obrona Exteter radziła sobie doskonale. W pewnym momencie Sale grali z przewagą dwóch zawodników i niemal cały czas zagrażali polu punktowemu. Nie udało im się jednak udokumentować przewagi i po 40 minutach prowadzili zaledwie 6:3.

Dopiero po zmianie stron gospodarze zdołali przełożyć przewagę w młynach zwartych i przegrupowaniach na zdobycz punktową. Po dobrze zaplanowanej akcji, punkty zdobył weteran Mark Cueto. Cipriani dołożył 2 punkty z podwyższenia, jednak Gareth Steenson szybko zmniejszył stratę trafiając karnego i po 54. minutach było 13:6. Sale nie ustawali jednak w wysiłkach i już wkrótce zdobyli drugie przyłożenie. Tym razem piłkę na polu punktowym przyłożył lider miejscowych - Danny Cipriani. Niestety łącznik ataku doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. W 58. minucie gospodarze prowadzili 18:6. Trener był zmuszony dokonać kilku zmian. Po wprowadzeniu na plac gry rezerwowych mecz stał się bardziej wyrównany. Goście zaczęli atakować dużo śmielej i w 71. minucie zdobyli zasłużone przyłożenie. Mimo wysiłków żadna ze stron nie zdołała już zdobyć punktów i mecz zakończył się wynikiem 18:11.

W innych spotkaniach 10. rundy Aviva Premiership, Harlequins pokonali Newcastle Falcons 15:7. Saracens roznieśli London Welsh 78:7! Northampton Saints z trudem zwyciężyli Leicester Tigers 23:19, a Gloucester ulegli w derbach ekipie Bath 16:39. W niedzielnym meczu Wasps udanie zadebiutowali na nowym stadionie w Coventry i obserwowani przez ponad 28 000 kibiców pewnie wygrali z London Irish 48:16.

wtorek, 16 grudnia 2014

Oxford pokonał Cambridge



Podobnie jak przed rokiem, także tym razem drużyna Oxfordu zwyciężyła uniwersytecką batalię i pewnie pokonała Cambridge, przedłużając zwycięską passę do pięciu spotkań. Widowisko było dość jednostronne, a wynik 43:6 jest największym zwycięstwem w 133-letniej historii.

Początek spotkania należał do jasnoniebieskich, ale defensywa graczy w ciemnoniebieskich koszulkach Oxfordu była bardzo skuteczna. Pierwsze punkty, po ładnej indywidualnej akcji zdobył Sam Egerton - zawodnik, który w zeszłorocznym meczu został ukarany czerwoną kartką. George Cullen dodał 2 punkty z podwyższenia a Donald Stevens odpowiedział dwoma karnymi dla Cambridge. Przewaga ekipy Oxfordu stawała się jednak coraz bardziej wyraźna. Alexander Macdonald zdobył przyłożenie, a Cullen dołożył 5 punktów z kopów (karny i podwyższenie). Po 40. minutach ciemnoniebiescy prowadzili 17:6.

Po zmianie stron Oxford systematycznie powiększał przewagę. Przyłożenia zdobyli Tom Reeson-Price, Ian Williams, Gus Jones oraz bardzo skuteczny George Cullen, który łącznie zgromadził aż 18 punktów. Zwycięstwo było szczególnie przyjemne dla filara Oxfordu Lewisa Andersona, który jako pierwszy zawodnik w historii starć (sięgającej 1872 roku), zapisał na swoim koncie 5 wygranych z rzędu.

Jak zwykle, Varsity Match cieszył się dużym zainteresowaniem. Ponad 25 000 kibiców zasiadło na trybunach stadionu Twickenham w czwartkowe popołudnie. Dla tych, którzy nie mieli okazji obejrzeć meczu poniżej link do Youtube.

piątek, 12 grudnia 2014

Najlepsza XV 2014 roku

Koniec roku to dobry czas na podsumowania. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Niedawno zakończyły się bardzo ekscytujące jesienne testmecze. Zmagania ligowe oraz nowa formuła europejskich pucharów również dostarczyły niezapomnianych przeżyć. Postanowiłem więc wybrać najlepszą XV mijającego roku. Kilka decyzji nie było łatwych, w innych przypadkach wybór był oczywisty.  Zapraszam do zapoznania się z moim “dream team”.

15. Israel Folau 
Niezwykle groźny zawodnik, stwarzał olbrzymie zagrożenie niemal za każdym razem gdy był w posiadaniu piłki. Miał znakomity sezon w Super15. Najlepsi europejscy obrońcy - Mike Brown i Leigh Halfpenny tym razem byli nieco mniej widoczni.

14. Willie le Roux
Ten gracz przykuł uwagę kibiców na całym świecie. Świetnie radził sobie zarówno na pozycji skrzydłowego jak i obrońcy. Sprawiał wiele problemów defensywie rywali, skutecznie wykorzystując jej słabe punkty.

13. Tevita Kuridrani
Niesłychany postęp jaki zrobił ten zawodnik w przeciągu jednego sezonu, nie może pozostać niezauważony. Kuridrani nie ma zbyt wiele doświadczenia na arenie międzynarodowej, ale już stał się jednym z najmocniejszych punktów w ekipie Wallabies. 

12. Jean de Villers
Bardzo doświadczony zawodnik, który moim zdaniem miał jeden z bardziej udanych sezonów. Świetnie radził sobie zarówno na poziomie klubowym jak i w reprezentacji. Szkoda, że kontuzja jakiej niedawno doznał może wykluczyć go z Pucharu Świata w 2015 roku.

11. Julian Savea
Wybór lewoskrzydłowego przysporzył mi najmniej problemów. Savea nie miał sobie równych. Jest obecnie najbardziej niebezpiecznym graczem, potrafi zdobyć punkty zaczynając akcje z dowolnego punktu na boisku. Zazwyczaj potrzeba więcej niż jednego obrońcy aby go zatrzymać. Nic dziwnego, że określany jest jako następca Lomu.

10. Jonathan Sexton
Kluczowy zawodnik Irlandii, znakomicie dowodził grą reprezentacji. Perfekcyjnie realizował założenia taktyczne Joe Schmidta. Posiada wszystkie cechy, jakie powinien mieć łącznik ataku. 

9. Aaron Smith
Perfekcyjnie dowodzi grą All Blacks, zawsze znajduje się tam gdzie jest najbardziej potrzebny. Moim zdaniem Aaron Smith to aktualnie najlepszaą dziewiątka na świecie. 

1. Cian Healy
Doświadczony irlandzki zawodnik w ostatnich sezonach zmagał się z kontuzjami, w 2014 roku był jednak wyróżniającym się graczem i wg mnie zasłużył na miejsce w najlepszej XV.

2. Augustin Creevy
Znakomity młynarz, kluczowy zawodnik Argentyny. Stanowi duże zagrożenie w ataku, jego umiejętności odegrania piłki w kontakcie sprawiły, że zyskał przezwisko „Sonny Bill” Creevy.

3. Owen Franks
Jeden z najistotniejszych zawodników ekipy All Blacks. Znakomity filar, który w dużej mierze odpowiada za sukces w młynach zwartych.

4. Paul O’Connell
Najlepszy europejski zawodnik drugiej linii. Jest niezwykle doświadczony i świetnie sprawdza się jako lider, na którego można liczyć w trudnych sytuacjach.

5. Broddie Retallic
Zasłużenie wybrany najlepszym zawodnikiem roku. Retallic nie miał sobie równych w 2014 roku. 

6. Mamuka Gorgodze
Wybór lewego rwacza nie był prosty. Dobrze grali Jerome Kaino i Marcell Coetzee, ale moim zdaniem na szczególne wyróżnienie zasłużył „Gorgodzilla” – Gruzin jest obecnie światowej klasy trzecioliniowcem a jego wysoka forma przyciągnęła nawet uwagę francuskiego giganta - Toulon.

7. Michael Hooper
Na miano najlepszej siódemki zasłużyło dwóch kapitanów – Richie McCaw i Michael Hooper. Obaj prezentowali bardzo wysoką formę i świetnie przewodzili swoim ekipom. Ostatecznie jednak uznałem, że w tym sezonie Australijczyk był minimalnie lepszy.

8. Duane Vermeulen
Kolejny trudny wybór. Początkowo miałem zamiar wyróżnić Kierana Reada, ale ostatecznie zdecydowałem się na zawodnika Południowej Afryki. 

Trener: Joe Schmidt
Najlepszym trenerem był bez wątpienia Joe Schmidt. Ten wybitny szkoleniowiec osiąga sukces niemal wszędzie gdzie się pojawi. Irlandia pod jego wodzą ma bardzo udany rok, mimo że kilku kluczowych zawodników nie grało ze względu na kontuzje. 

niedziela, 7 grudnia 2014

Sale Sharks – Saracens 15:19


Po listopadowych zmaganiach reprezentacji uwaga europejskich kibiców rugby powróciła do potyczek ligowych oraz starć w European Rugby Champions Cup i Challenge Cup. Jak zwykle nie obyło się bez niespodzianek a wiele spotkań było bardzo zaciętych i ekscytujących.

Ja, podobnie jak w poprzedniej rundzie, wybrałem się na AJ Bell Stadium aby obserwować grę Sale Sharks. Tym razem przeciwnikiem była pełna gwiazd ekipa Saracens. W składzie przyjezdnych znaleźli się m.in. Chris Ashton, Owen Farrell, David Strettle czy Billy Vunipola. Sale Sharks pokazali już jednak, że mimo, iż nie posiadają najmocniejszej drużyny potrafią grać bardzo ambitnie i sprawiać spore problemy najlepszym.

Mecz rozpoczął się od prowadzenia gości, dla których 3 punkty z karnego zdobył były zawodnik Sale – Charlie Hodgson. Miejscowa ekipa odpowiedziała niemal natychmiast używając swojej najgroźniejszej broni w tym sezonie – maula autowego. W 7. minucie meczu piłkę na polu punktowym przyłożył „wiking” – Magnus Lund, a podwyższenie trafił Danny Cipriani. Niedługo później Hodgson popisał się piękną akcją, w której pokonał kilku obrońców. Owen Farrell dokończył to, co zaczął jego kolega i w 14. minucie Saracens prowadzili 7:8. Gra wyrównała się, obie strony testowały obronę rywala próbując rozwiązań siłowych. Żadnej nie udało się jednak przełamać defensywy. Kopacze – Cipriani i Farrell dodali po trzy punkty z podstawki i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 10:11.

Po zmianie stron Sarries pokazali, że również potrafią skutecznie posługiwać się maulem autowym. W 44. minucie „wjechali” na pole punktowe Sale a 5 punktów zaliczył potężny Billy Vunipola. W 56. minucie boisko opuścić musiał Danny Cipriani, który doznał kontuzji nogi, w jego miejsce wszedł Nick MacLeod. W 61. minucie po znakomitej indywidulanej akcji, przyłożenie zdobył Andrei Ostrikov. Podwyższenie okazało się niecelne, ale przewaga gości stopniała do zaledwie jednego punktu. Owen Farrell dwukrotnie próbował trafić drop-gola, jedna z prób okazał się skuteczna i Saracens powiększyli prowadzenie do 15:19. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać. Dopingowani przez wiernych kibiców ponawiali ataki i przez ostatnie minuty meczu stale zagrażali polu punktowemu przeciwników. Do sprawienia niespodzianki zabrakło bardzo niewiele, w pewnym momencie Sharks byli o pół metra od linii pola, jednak obrona gości okazała się bezbłędna. Końcowy gwizdek sędziego został przyjęty przez ekipę Saracens z prawdziwą ulgą. Po bardzo ciężkim meczu udało się zdobyć cztery punkty. Oznacza to, że Sarries nadal mają szansę zająć pierwsze miejsce w grupie. Dla Sale przygoda z pucharem jest już praktycznie zakończona, ale całej ekipie należą się spore brawa za świetną postawę zarówno w meczu przeciwko Saracens jak i Munster.

Ja z niecierpliwością czekam na wizytę kolejnego interesującego rywala, czyli zespół Clermont.