MyMenu1

niedziela, 6 października 2013

Relacja z meczu Sale - Bath


W piątek (05.10.2013) miałem przyjemność być na meczu Aviva Premiership drużyny, której kibicuję od wielu lat. Sale Sharks podejmowali znakomity klub Bath Rugby. Tym razem oprócz obserwowania spotkania wraz z innymi fanami, na moich barkach spoczywała dodatkowa odpowiedzialność – przygotowanie relacji dla RugbyPolska.pl.

Nowy stadion Sale Sharks zbudowany specjalnie dla potrzeb rugby prezentuje się bardzo okazale. Nadal trwają prace związane z udoskonaleniem infrastruktury wokół obiektu – rozbudową parkingów i ułatwieniem dojazdów poprzez dodanie alternatywnego zjazdu z autostrady. Wykonano już sporo pracy, by zniwelować niedogodności i podróż jest dużo prostsza niż w zeszłym sezonie. AJ Bell Stadium nie ma jeszcze takiej renomy jak poprzedni obiekt – Edgeley Park – gdzie rywalom grało się bardzo niewygodnie. Atmosfera jednak stale się poprawia. Szczególnie jest to widoczne na południowej trybunie, gdzie doping zagorzałych fanów jest najdonośniejszy. Kibice mają do wyboru kilka gatunków piwa, w tym również prawdziwe Ale. Oprócz standardowych kufli o pojemności 1 pinty można zażyczyć sobie „dużą szklankę”, która mieści 2 pinty – bardzo przydatna opcja dla wyjątkowo spragnionych…

Mecz rozpoczął się nietypowo. Gospodarze wybiegli na boisko w strojach, w których zazwyczaj występują na wyjazdach. Powodem był konflikt barw. Kolory na koszulkach przyjezdnych były zbyt podobne do biało-niebieskich pasów Sale. Faworytem bukmacherów był klub z Bath, ale kibice w Manchesterze byli przekonani, że ich zespół poradzi sobie z zadaniem.

Rugbiści Sale rozpoczęli bardzo dobrze, Jonathan Mills przejął piłkę po potężnej szarży na jednym z zawodników gości. Po kilku fazach ataku, wysiłki zostały nagrodzone rzutem karnym. Danny Cipriani minimalnie chybił. Wkrótce potem George Ford miał szansę zdobyć trzy punkty dla Bath, ale jego kop również okazał się niecelny. Po 10 minutach Danny Cipriani trafił dropgola i ekipa Sale prowadziła 3-0. Radość nie trwała długo. Jeden z najbardziej utalentowanych łączników młyna – Peter Stringer – zapoczątkował akcję, którą wykończył potężny skrzydłowy z Fidżi Rokodoguni. Ford podwyższył i było 3-7. Zespół Bath kontynuował ataki, przysparzając gospodarzom wiele trudności. Szczególnie niepokojącym elementem była niska skuteczność Sale w obronie jeden na jeden. Bath byli bliscy zdobycia drugiego przyłożenia po przechwycie Fa’osilivy, jednak linia autowa uratowała gospodarzy. Cipriani przeniósł grę na połowę rywali i zażegnał niebezpieczeństwo. 

Młynarze Sharks zaczęli dominować przeciwników, ale zespół miał problem z przełamaniem solidnej obrony. Kilka prób zagrań typu „kick-pass” w wykonaniu duetu Cipriani – Cueto okazało się minimalnie niedokładnych, choć nagrodzonych gromkimi brawami.
W 20. minucie Mark Cueto i Rob Miller próbowali złapać trudną piłkę z powietrza, co zakończyło się kolizją i rozbitymi głowami obu zawodników. Na boisko weszli ulubieniec publiczności Sam Tuitupou oraz Joe Ford. Tuitupou od razu zaznaczył swoją obecność. Jego mocne wejście w kontakt na środku ataku zaangażowało kilku rywali, a zapoczątkowana w ten sposób akcja zakończyła się rzutem karnym dla Sale. Cipriani dołożył punkty z podstawki i było 6-7.

W 30. minucie pozszywany Mark Cueto wrócił na boisko i już w chwilę później zaliczył asystę. Andy Forsyth zdobył przyłożenie tuż przy linii autowej, a znakomicie dysponowany Cipriani podwyższył z trudnej pozycji. Obandażowany Rob Miller także powrócił na boisko, a Sam Tuitupou zszedł na ławkę rezerwowych. Tuż przed przerwą George Ford zmniejszył stratę swojej drużyny do trzech punktów. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 16-13.

Po zmianie stron obrona obu zespołów stała się bardziej skuteczna. Każda próba kopu na bramkę była więc niezwykle istotna, gdyż mogła przesądzić o losach meczu. Pierwszy przed szansą stanął Cipriani. W 48. minucie trafił ponad 50-metrowego karnego. Kop okazał się doskonale wymierzony. Piłka przeleciała między słupami i spadła dosłownie kilka centymetrów za poprzeczką. W 53. minucie przed podobną szansą stanęli goście, ale próba okazała się niecelna. Wkrótce potem George Ford miał drugą okazję, tym razem z dogodniejszej pozycji. Różnica ponownie zmniejszyła się do sześciu punktów.

Warto nadmienić, że atmosfera na stadionie była rewelacyjna. Mimo że kibice wiedzieli, iż punkty z podstawki mogą zadecydować o zwycięstwie, zachowywali się wzorowo. Trybuny milkły, aby pomóc skoncentrować się kopaczom. Zarówno goście, jak i gospodarze wykonywali próby w takiej samej całkowitej ciszy. 

Po 60 minutach Steve Diamond zaczął dokonywać zmian, na boisko weszli między innymi Henry Thomas i Vadim Cobilas. Drużyna Bath zaczęła dominować i wyglądało na to, że może wykraść gospodarzom zwycięstwo. Michael Paterson dostał żółtą kartkę i goście grali w przewadze. Ich napór zaowocował rzutem karnym z dogodnej pozycji, zamienionym na kop z podstawki, który jednak okazał się niecelny. Zawodnicy Sale pokazali prawdziwy charakter i wolę walki, przez długi czas skutecznie bronili się na własnych pięciu metrach. Aplauz wzbudziła zwłaszcza potężna szarża Sama Tuitupou, który za cel obrał młynarza gości. W ostatnich minutach Sharks zdołali odpowiedzieć atakiem, który doprowadził do karnego. Joe Ford przejął obowiązki kopacza od Danny’ego Ciprianiego i był bliski odebrania Bath punktu bonusowego. Piłka trafiła jednak w słupek. Wynik pozostał bez zmian. Sale Sharks po bardzo dobrym i emocjonującym meczu zwyciężyli 19-13. 

Obserwowanie tego spotkania było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Na trybunach panowała fantastyczna atmosfera. Kibice Sale znani są z wysokiej kultury i ugruntowanej rugbowej wiedzy. Dialogi z innymi fanami zawsze stoją na wysokim poziomie merytorycznym. Widoczny jest także głęboki szacunek dla rywali, o czym wspomniałem pisząc o ciszy podczas kopów. Innym przykładem jest owacja zgotowana Peterowi Stringerowi, który jest jedną z ikon irlandzkiego rugby. Zawodnik gości zagrał dobry mecz – przyczynił się do zdobycia punktów przez Bath. Gdy schodził z boiska zmieniony przez Martina Robertsa oklaskiwał go cały stadion. 

Gratulacje dla Sale Sharks i słowa uznania dla Bath za dobrą i ambitną grę. Mam nadzieję, że relacja przypadła Wam do gustu. Następna ukaże się po meczu Sale – Biarritz. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz