MyMenu1

niedziela, 26 lutego 2012

Sześć przyłożeń przeciwko Wasps - Cipriani nowym nabytkiem Sale Sharks

zdjęcie: http://www.premiershiprugby.com
Piątkowy wieczór był bardzo udany. Sale Sharks pokonali London Wasps 46:34. Ponad 7800 widzów było świadkami aż 9 przyłożeń, z czego 6 w wykonaniu Sale. Sharksi od początku spotkania przeważali, mimo że londyńczycy w początkowej fazie meczu utrzymywali wynik kontaktowy (raz nawet wychodząc na prowadzenie), to inicjatywa zdecydowanie należała do drużyny z północy. Praca Steve'a Diamonda przynosi rezultaty, Sale prezentowali pozytywne rugby, byli bardzo niebezpieczni w ataku. Szczególnie podobała się gra kapitana Sama Tuitupou, który zdobył dwa przyłożenia oraz najlepszego zawodnika meczu Andy'ego Powella. Walijczyk był prawie nie do zatrzymania, każde jego wejście w kontakt było poważnym sprawdzianem dla linii obronnych Waspsów. Jako kibic, jestem bardzo zadowolony z gry Sharksów. Cieszy fakt, że drużyna gra coraz lepiej i nadal ma szanse na zdobycie miejsca w play-offach.

zdjęcie: Scott Barbour/Getty Images
Oprócz emocji wywołanych meczem, trybuny poruszyła pogłoska o tym, że Danny Cipriani ma być kolejnym nabytkiem Diamonda. Mimo że informacja jest jeszcze nieoficjalna i zostanie publicznie ogłoszona dopiero we wtorek, to z wiarygodnego źródła wiem, że rozmowy z Dannym Ciprianim zostały pozytywnie zakończone i zawodnik podpisze z klubem kontrakt na 3 lata. Cipriani oprócz niekwestionowanego talentu, zdążył przysporzyć sobie niekorzystną sławę - jego romans ze znaną modelką, wybryki w klubach nocnych czy bójka z kolegą z drużyny trafiły na pierwsze strony tabloidów. Historia sportowa zawodnika to krótka kariera w reprezentacji Anglii (7 meczów), 33 występy w London Wasps oraz dwa sezony w Melbourne Rebels z Australii. Wygląda na to, że Steve Diamond jest człowiekiem, który potrafi sobie poradzić z graczami o niesfornym charakterze. Druga szansa jaką daje Ciprianiemu może okazać się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza że może on wypełnić lukę na pozycji łącznika ataku po odejściu Charliego Hodgsona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz